Biełsat: Jedzie pan do Moskwy w sytuacji, gdy rosyjskie media ostro atakują (prezydenta Białorusi Alaksandra) Łukaszenkę. Czy ma to (ze sobą) jakiś związek? Anatol Labiedźka: Wizyta została zaplanowana wcześniej. Jedziemy świętować urodziny naszego przyjaciela, rosyjskiego opozycjonisty Leonida Gozmana. Jedziemy również (po to), by omówić z Władimirem Ryżkowem plan konferencji na temat stosunków białorusko-rosyjskich. Będę również występował w rosyjskich mediach: w radiu Echo Moskwy i Radiu Swoboda, oraz dam wywiad kilku wydaniom internetowym, i to wszystko. Biełsat: Kiedy zakończy się wojna medialna miedzy Moskwą i Mińskiem? Anatol Labiedźka: Myślę, że będzie to stan permanentny i im bliżej do wyborów (prezydenckich na Białorusi w przyszłym roku), tym konflikt będzie się zaostrzał. Będziemy obserwowali coraz więcej takich medialnych ciosów. Biełsat: Co jest przyczyną tego konfliktu? Anatol Labiedźka: Interesy ekonomiczne, a konkretnie - perspektywa wyprzedaży tzw. rodowych sreber Białorusi czyli najbardziej dochodowych przedsiębiorstw. Kreml, któremu na nich zależy, postępuje pragmatycznie. Co do Łukaszenki, Rosja wywiera na niego silny nacisk, mając nadzieję, że pójdzie on na ustępstwa. Jednak nie oznacza to, że Rosjanie nie będą uważnie przyglądać się kampanii wyborczej. Na razie nie widać, żeby czynili jakieś kroki w celu wymienienia Łukaszenki na kogoś innego. Rosja wywiera na niego silny nacisk, jednak wychodzi nadal z założenia, że to "sukinsyn, ale nasz sukinsyn" Biełsat: Czy w tych wyborach Rosja postawi na jakiegoś kandydata? Anatol Labiedźka: W tych wyborach nie będzie ani rosyjskiego ani europejskiego kandydata. Ten temat pojawi się podczas kolejnych wyborów na Białorusi. Żeby zrobić jakiś geopolityczny wybór, ludzie muszą mieć możliwość prawdziwego głosowania, tak, by ktoś uczciwie przeliczył głosy. Jeśli nikt głosów nie liczy, to nie ma znaczenia, czy orientujesz się na Zachód czy na Wschód. Biełsat: Czy Kreml wtedy poprze kandydata opozycji? Anatol Labiedźka: - Myślę, że nie, bo dla rosyjskich władz opozycja białoruska jest rzeczą nie do końca zrozumiałą. Kreml może postawić jedynie na człowieka reprezentującego system, w który Moskwa dotychczas inwestowała. Będzie to więc osoba z otoczenia prezydenta Łukaszenki, jak np. premier (Białorusi) Siarhiej Sidorski. Myślę też, że nie będzie on (premier - PAP) angażował się w kampanię, bo chce zostać z boku. Jego pozycja jest bardzo ciekawa, bo gdyby nagle coś przydarzyło się prezydentowi, on automatycznie otrzymuje jego pełnomocnictwa. Jak przypomina Biełsat, w niedzielę rosyjska telewizja państwowa w programie informacyjnym "Wiesti" pokazała urywki z konferencji prasowej białoruskich opozycjonistów, na której wzywają oni do rozpoczęcia śledztwa w sprawie zaginięć działaczy opozycji w latach 90. Ich zdaniem białoruska prokuratura powinna zareagować na pokazany w rosyjskiej telewizji film "Ojciec chrzestny", w którym pod adresem białoruskiego prezydenta padają oskarżenia o inspirowanie porwań i zabójstw politycznych. W konferencji wzięli udział: Stanisław Szuszkiewicz, głowa państwa białoruskiego w latach 1991-94, Andrej Sannikau, lider ruchu Europejska Białoruś oraz Anatol Labiedźka. Ten ostatni zapowiedział, że białoruska opozycja zwróci się w tej sprawie do Parlamentu Europejskiego. Film "Krestnyj bat'ka" (Nawiązanie do tytułu filmu "Ojciec chrzestny": "bat'ka", co w języku białoruskim znaczy "ojczulek", "tatuś", to nieformalny tytuł Łukaszenki) można obejrzeć w portalu "Youtube":