Moskwa uznała niepodległość tych dwóch separatystycznych regionów na terenie Gruzji, co wywołało powszechne oburzenie Zachodu. W liście do prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa, który zaprezentowała służba prasowa Łukaszenki, prezydent Białorusi napisał, że "w powstałej sytuacji Rosja nie miała innego moralnego wyjścia, niż podtrzymać apel ludów Osetii Południowej i Abchazji o uznanie ich prawa do samostanowienia". Łukaszenka zapewnił Miedwiediewa, że "Białoruś pozostaje wiarygodnym i konsekwentnym sojusznikiem Rosji". Cytowany w czwartek przez rosyjski dziennik "Wriemia Nowostiej" ambasador Federacji Rosyjskiej na Białorusi Aleksandr Surikow oświadczył, że Moskwa liczy na to, że Mińsk uzna niepodległość Abchazji i Osetii Południowej.