- W Polsce niektórzy śpią i widzą: granica jest nie tam. Granica pod Mińskiem. Stalin w złym miejscu granicę wytyczył - powiedział na sesji Izby Reprezentantów Zgromadzenia Narodowego, gdzie przedstawiał nowego premiera Michaiła Miasnikowicza, którego sam wyznaczył. Łukaszenka powiedział też, że nie obawia się żadnych sankcji ze strony Zachodu, a obecną sytuację nazwał "pokonaniem kolejnej bariery w budowaniu suwerenności Białorusi". - Straszycie wizami, sankcjami? Bóg z wami. Żyję dziesiątki lat z wizowymi ograniczeniami i nic się nie stało. Nie należy nas straszyć - powiedział. Zachęcał przy tym Zachód do "uczciwego, otwartego dialogu, bez ultimatum i podwójnych standardów" - cytuje agencja Interfax-Ukraina. Łukaszenka powtórzył tezę, że białoruska opozycja przygotowywała 19 grudnia, w dniu wyborów prezydenckich, "zamach stanu", który był planowany "pod ścisłą kontrolą niektórych zagranicznych służb specjalnych". Jednocześnie zapewniał, że podczas wydarzeń 19 grudnia "władze działały zgodnie z prawem", czyli "w sposób twardy i zdecydowany". W wieczór wyborczy w Mińsku milicja brutalnie stłumiła demonstrację, po której do aresztów trafiło ponad 600 osób, w tym pięciu kandydatów na prezydenta. Łukaszenka, który według wyników oficjalnych zdobył w wyborach niemal 80 proc. głosów, został zaprzysiężony na czwartą kadencję prezydencką 21 stycznia. Na ceremonii nie było ambasadorów państw UE i USA. UE ma zamiar przywrócić zawieszone w roku 2008 sankcje wizowe wobec przedstawicieli białoruskiego reżimu, rozszerzając listę objętych nimi osób do około 120. Polskie MSZ przygotowało listę przedstawicieli władz białoruskich objętych zakazem wjazdu do Polski. Oprócz prezydenta Alaksandra Łukaszenki są na niej nazwiska m.in. sędziów, prokuratorów, dowódców służb odpowiedzialnych za prześladowania opozycji na Białorusi. Czytaj więcej na blogu światowidz.pl