po głosowaniu w wyborach lokalnych. Prezydent Białorusi powiedział, że budowa po dnie Morza Bałtyckiego gazociągu jest "najgłupszym projektem w historii Rosji, który może wejść do Księgi Guinnessa". - Przecież rurociąg przejdzie przez zwały amunicji na dnie Bałtyku - powiedział Łukaszenka. Przypomniał, że obecnie jest prawie gotowa druga nitka rurociągu Jamał-Europa. Łukaszenka zaznaczył, że Białoruś musi opracować dywersyfikację importu nośników energii: -To najważniejsze zadanie, nad którym już dzisiaj pracuje nasz rząd. I jeśli Europejczycy są gotowi współpracować z Białorusią w tej dziedzinie, pójdziemy na wszelką współpracę, by zagwarantować nasze bezpieczeństwo narodowe w dziedzinie dostaw paliw - zapewnił. Według niego, jeśli konflikt z Rosja by się przedłużył, Białoruś już dzisiaj sprowadzałaby ropę tankowcami przez Morza Czarne i Bałtyk. - Nam wszystko jedno, z kim współpracujemy, byle tylko nasz naród żył spokojnie i nie miał już do czynienia z takimi kryzysami - zadeklarował. Prezydent Białorusi uznał, że Europa i USA w czasie konfliktu "zachowały się porządnie". - Zaproponowali nam pomoc i wsparcie, jeśli to będzie potrzebne białoruskiemu narodowi i państwu. Tego nigdy nie zapomnimy - obiecał. Wyraził przekonanie, że celem konfliktu była aneksja Białorusi. - Absolutnie się przekonałem, że domagają się od nas wejścia w skład Rosji - oświadczył. Zapewnił przy tym, że Białoruś nigdy nie wejdzie w skład żadnego państwa. - Nie chcę pogrzebać suwerenności, niepodległości mojej Białorusi jako pierwszy jej prezydent - oznajmił. Zaznaczył, że jeśli Rosja chce mieć system zarządzania, władzy i gospodarkę jak w jednym państwie, to można to zrobić w ciągu roku. Według niego, Moskwa nie jest jednak do tego gotowa, ma bowiem inne wyobrażenia o budowaniu wspólnego państwa. -To nie znaczy, że mamy zrezygnować z tego, co już zrobiliśmy. Lecz jeśli co roku będą chwytać za kurek i odłączać to gaz, to ropę, to nie może być mowy o żadnym związku - ostrzegł. Łukaszenka uznał, że kryzys w stosunkach z Rosją został przezwyciężony. Zagroził jednak wystawieniem Moskwie rachunku za świadczone jej przez Białoruś usługi, które wycenił na 10 mld dolarów. - My teraz podliczymy (...) i przeliczymy inaczej. Zażądamy opłaty za ziemię, przez którą idą rurociągi i to będzie duża suma -ostrzegł. Równocześnie zadeklarował, że Białoruś jest otwarta na współpracę z Rosją, a konflikty nie są jej winą. Według niego część odpowiedzialności za eskalację sporu spada na rosyjskie media, które w odróżnieniu od zachodnich agencji "podających normalne, obiektywne informacje", relacjonowały wydarzenia jak w czasach zimnej wojny.