Łukaszenka o zachodnich sankcjach. "Dotarli do punktu, w którym kradną"
- Nie uważamy się za winnych pogorszenia stosunków z Zachodem i poszczególnymi krajami. Ale wyciągamy do nich rękę - przekonywał podczas wystąpienia w Mińsku Alaksandr Łukaszenka. Białoruski przywódca porównał nakładanie sankcji do kradzieży i zasugerował, że reakcją powinno być "stworzenie alternatywnej waluty".

W skrócie
- Łukaszenka ostro krytykuje zachodnie sankcje, porównując je do kradzieży i wskazując na konfiskatę rosyjskich i białoruskich rezerw.
- Białoruski przywódca sugeruje odpowiedź na sankcje w postaci stworzenia alternatywnej waluty.
- Łukaszenka wyraża obawy dotyczące polityki bezpieczeństwa w Europie i relacji USA–Rosja, podkreślając ryzyko eskalacji.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
- Sankcje. Dotarli już do punktu, w którym kradną. Weźmy na przykład złoto i rezerwy walutowe Rosji i Białorusi. Doszli już do punktu, w którym zaczęli bez wyrzutów sumienia brać te pieniądze i kierować je jak swoje tam, gdzie uznają to za konieczne - mówił Alaksandr Łukaszenka podczas wystąpienia na III Międzynarodowej Konferencji Bezpieczeństwa Eurazjatyckiego w Mińsku.
Lider Białorusi twierdzi, że zachodni politycy wychodzą z założenia, że "mogą zmusić wszystkich do podążania za swoimi interesami".
Łukaszenka o "nielegalnych sankcjach". "Nie chcą zrozumieć"
- Ci, którzy się nie podporządkowują (woli Zachodu - red.) są izolowani. Oni nie chcą jednak zrozumieć i zaakceptować dzisiejszej rzeczywistości. Ich polityka nielegalnych sankcji i nowych linii podziału (...) jest prostą droga do izolacji od świata - przekonywał Łukaszenka.
Białoruski przywódca zasugerował też, że kraje będące - w jego przekonaniu - wykluczane, powinny odpowiednio zareagować, np. tworząc alternatywną walutę.
Łukaszenka stwierdził, że choć Białoruś nie czuje się winna pogorszenia się stosunków z państwami zachodnimi, "wyciąga do nich rękę". - To nie jest ręka tego, który prosi. To jest ręka ceniącego się partnera, który oferuje szczerą współpracę na rzecz pokoju dla naszych dzieci i wnuków - powiedział.
Łukaszenka obawia się, że USA prowadzą "grę" z Rosją. "Nie chciałbym, żeby tak było"
Dużo uwagi w czasie swojego wystąpienia Alaksandr Łukaszenka poświęcił też kwestii bezpieczeństwa. Jak stwierdził, wydaje mu się, że państwa europejskie nie dążą obecnie do pokoju.
- Politycy zapomnieli o okropnościach II wojny światowej. Wierzą, że rozbudowa potencjału militarnego zapewni im bezpieczeństwo. Nie i jeszcze raz nie! To droga donikąd, kolejny szczebel drabiny eskalacji - oburzał się przywódca.
Dodał też, że obawia się, że stanowisko Stanów Zjednoczonych wobec Rosji może być pewnego rodzaju "sztuczką", wyrachowanym zagraniem. - Nie chciałbym, żeby tak było. Żałuję, że - choć powinna - ta wojna się nie skończyła. Sam Trump mówi, że wielu ludzi umiera. Ale to tylko słowa - podsumował Łukaszenka.












