- Przede wszystkim chciałbym zwrócić się do absolutnej większości narodu białoruskiego - rozpoczął krótkie wystąpienie. Prezydent podkreślił, że właśnie dzięki tej większości "ma unikalną możliwość wejścia do domów Białorusinów z życzeniami pokoju i dobra". Dodał następnie: "Kieruję moje pozdrowienia także do naszej mniejszości. Powinniście wiedzieć, że postrzegam was, jako nieodłączną część naszego społeczeństwa - z waszymi poglądami, celami i dążeniami. Macie swój punkt widzenia, odrębne rozumienie ładu światowego i rozwoju naszego kraju. To wasze prawo, którego nikt nie może wam odebrać. Jednak powinniście wiedzieć, że wasza opinia nie jest nam obojętna i razem z przeważającą większością naszego narodu będziemy walczyć o was i o wasze poglądy. Będziemy szukać drogi do waszych umysłów i serc, dlatego że inaczej nie można zjednoczyć społeczeństwa, zachować kraju i rozwiązać zadań, które przed nami stoją" - mówił Łukaszenka. Nazwał kampanię przed wyborami prezydenckimi "próbą trwałości państwa". - Pewne siły próbowały ją wykorzystać do tego, by rozchwiać kraj - dodał. Wcześniej w piątek Białoruś ogłosiła, że nie przedłuży mandatu biura Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) w Mińsku, oceniając, że jego misja została wypełniona. Po wyborach 19 grudnia obserwatorzy OBWE uznali, że głosowanie nie spełniło standardów tej organizacji. Skrytykowali też stłumienie przez milicję demonstracji w Mińsku w wieczór wyborczy, po której do aresztów trafiło ponad 600 osób, w tym pięciu kandydatów na prezydenta, którzy nadal przebywają oni w areszcie. Według adwokatów zatrzymanych kandydatów, zarzuty, jakie im postawiono, mogą grozić nawet 15 latami pozbawienia wolności.