Zapowiedziany już w zeszłą środę strajk ma potrwać do czwartku. W poniedziałek do południa Lufthansa odwołała już kilkaset lotów. Wbrew obawom na niemieckich lotniskach panuje spokój, bo większość pasażerów zmieniła rezerwacje bądź przesiadła się na kolej. Niemiecki przewoźnik Deutsche Bahn uruchomił dodatkowe połączenia na czas strajku w Lufthansie. Telewizja informacyjna N24 pokazuje niemal puste hale największego w kraju lotniska we Frankfurcie nad Menem, a także w Monachium i berlińskiego Tegla. Lufthansa szacuje, że w poniedziałek zmuszona będzie odwołać w sumie 800, czyli dwie trzecie wszystkich zaplanowanych lotów, przede wszystkim na trasach krajowych oraz niektóre połączenia międzynarodowe. Także należące do Lufthansy tanie linie Germanwings odwołają jedną trzecią planowanych lotów. Pozostałe maszyny mają startować według specjalnego rozkładu. Do strajku, ogłoszonego przez związek zawodowy Cockpit, przystąpiło ponad 4 tysięcy kapitanów i drugich pilotów samolotów Lufthansy, w tym także maszyn Lufthansa Cargo i linii Germanwings. Piloci żądali podwyżki wynagrodzeń o 6,4 proc., a także prawa wpływu na decyzje. Protestują również przeciwko planom oszczędnościowym Lufthansy, w obawie przed przenoszeniem miejsc pracy do zagranicznych filii, takich jak Austrian Airlines i Lufthansa Italia, gdzie zarobki są niższe. Zażądali gwarancji bezpieczeństwa zatrudnienia i stosowania obowiązujących w Niemczech standardów dotyczących warunków pracy także dla pilotów Lufthansy zatrudnianych za granicą. Rzecznik związku zawodowego Cockpit powiedział w poniedziałek rano, że na razie nie doszło do rozmów z władzami koncernu w sprawie przerwania strajku. "Najwidoczniej czterodniowa akcja to zbyt mała presja dla Lufthansy" - ocenił we Frankfurcie nad Menem, cytowany przez agencję dpa przedstawiciel związku Alexander Gerhard-Madjidi, grożąc powtórzeniem akcji. Strajk może kosztować Lufthansę nawet około 200 mln euro. "Sytuacja jest dramatyczna dla przedsiębiorstwa (...) Dzienne straty gotówkowe sięgają 25 mln euro" - powiedział w telewizji N24 rzecznik firmy Klaus Walther. Zadeklarował, że Lufthansa jest gotowa do dialogu, jednak część postulatów jest dla koncernu nie do przyjęcia. Zaprzeczył, jakoby istniały plany przenoszenia miejsc pracy do zagranicznych spółek świadczących tańsze usługi. "Jesteśmy gotowi dać pilotom gwarancje zatrudnienia oraz zarobków" - oświadczył. Lufthansa jest największym towarzystwem lotniczym w Europie. Zatrudnia 110 tys. pracowników. Początkujący pilot niemieckich linii zarabia rocznie około 60 tys. euro brutto. Roczne wynagrodzenia doświadczonych pilotów sięgają 250 tys. euro.