Ma to być reakcja na ujawniony niedawno przypadek zatrucia się obu pilotów jednego z samolotów należących do spółki córki Lufthansy - linii Germanwings. Niemieckie media ujawniły niedawno, że w 2010 roku jeden z samolotów linii był o włos od katastrofy. Podchodząc do lądowania na lotnisku w Kolonii obaj piloci nagle poczuli się źle i byli bliscy utraty przytomności. Jak podano, z największym trudem posadzili maszynę na ziemi. "Der Spiegel" informuje, że piloci najpewniej zatruli się spalinami, które z nieznanych przyczyn dostały się do obiegu klimatyzacji. Tak ma wynikać z dokumentów, do których dotarli dziennikarze gazety. W reakcji, Lufthansa, do której należy spółka Germanwings, miała już zlecić opracowanie systemu wykrywającego szkodliwe opary w kabinach pilotów. Wcześniej zlecono też dokładnie sprawdzenie i naprawę silników, w których mogło dochodzić do zasysania szkodliwych oparów.