Niewykluczone, że niektóre z podpatrzonych w Stanach pomysłów na kampanię zostaną wykorzystane w staraniach Lecha Kaczyńskiego o reelekcję. Konwencja Demokratów rozpoczęła się w poniedziałek w Denver; cieszy się ogromnym zainteresowaniem w USA i na świecie - obsługuje ją około 15 tys. dziennikarzy, w tym ok. 5 tys. zagranicznych korespondentów. Konwencja Republikańska odbędzie się na początku września w Minneapolis. Adam Bielan, który jest w Denver, we wtorkowej rozmowie z PAP podkreślił, że wraz z Michałem Kamińskim są w Stanach Zjednoczonych na zaproszenie obu partii. - To jest szczególna okazja, konwencje obu partii są wielkim świętem demokracji, ale też miejscem do nawiązywania znajomości, organizowania wielu spotkań - podkreślał Bielan. Jak zaznaczył, w Konwencji Demokratów uczestniczą np. politycy z przeszło 140 krajów na świecie. Pytany, czy doświadczenia amerykańskie on i Kamiński będą chcieli przenieść na polski grunt, np. przy okazji kolejnej kampanii prezydenckiej w Polsce, Bielan odpowiedział: "nie ma co ukrywać, że jesteśmy zafascynowani kampaniami amerykańskim, są one na dużo wyższym poziomie niż w Polsce, co skutkuje m.in. większą frekwencją, ale też zainteresowanie polityką w Stanach jest dużo większe". Bielan zastrzega jednak, że trzeba pamiętać o dysproporcjach w finansach przeznaczanych na kampanie wyborcze w USA i w naszym kraju. Nie ma też co ukrywać - dodał - że polityka amerykańska jest znacznie bardziej profesjonalna od polskiej. - Ale polscy politycy powinni obserwować to, co się dzieje w innych krajach (...) i podpatrywać w jaki sposób amerykańscy politycy docierają do swoich wyborców - ocenił rzecznik PiS. Bielan podkreślił, że oprócz dysproporcji w nakładach na kampanię, trzeba mieć na uwadze "dysproporcje w entuzjazmie, z jakim do kampanii podchodzą i wyborcy i wolontariusze". - W Stanach Zjednoczonych przy kampanii pracują setki tysięcy osób - zaznaczył. Jak dodał, "w Polsce polityka nie wzbudza takich pozytywnych emocji jak w USA". Bielan przyznał jednak, że Stany Zjednoczone wyprzedzają kraje europejskie - pod różnymi względami - o kilka lat i "z całą pewnością politycy innych państw będą naśladować polityków amerykańskich w kolejnych wyborach". O wyjazd prezydenckiego ministra do Stanów Zjednoczonych był pytany we wtorek rano w radiu TOK FM wiceszef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki. Jak zaznaczył, Kamiński został imiennie zaproszony przez Partię Demokratyczną. - Traktowałbym to w kategoriach osobistego sukcesu Kamińskiego, nie został tam wydelegowany przez Kancelarię Prezydenta, tylko dostał imienne zaproszenie - dodał. Kownacki zastrzegł, że fakt, iż Kamiński pojechał na Konwencję Demokratów "nie oznacza, że prezydent współpracuje w wyborach amerykańskich z jednym ze sztabów". - Prezydent jest neutralny w odniesieniu do wyborów amerykańskich i będzie współpracował z prezydentem USA, tym, który zostanie wybrany przez Amerykanów - powiedział Kownacki. Wyjazd Bielana i Kamińskiego, odpowiedzialnych za poprzednią kampanię prezydencką L.Kaczyńskiego, został powiązany przez media z jego jesienną ofensywą, którą w nieoficjalnych rozmowach zapowiadają ludzie z otoczenia prezydenta. Według tych nieoficjalnych zapowiedzi, jesienią, w związku z przypadającą w tym roku 90. rocznicą odzyskania przez Polskę niepodległości w 1918 roku, miałoby odbyć się "tournee" prezydenta po kraju. Sam Lech Kaczyński zapowiedział przed kilkoma dniami "wielki bal" prezydentów z okazji 90. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości. Z chęcią zmiany wizerunku prezydenta media wiążą także niedawną dymisję szefowej prezydenckiej Kancelarii Anny Fotygi, która - według niektórych osób z otoczenia prezydenta - mogłaby utrudnić prezydentowi starania o reelekcję, m.in. w związku ze swoją "niechęcią do mediów" i "konfliktowością".