"Kluczową rolę odgrywają w tym służby specjalne Federacji Rosyjskiej, lecz pomagają im ludzie, którzy po rewolucji godności (z przełomu 2013 i 2014 r.) wyjechali z naszego kraju" - powiedział na poniedziałkowej konferencji prasowej Hrycak. Szef SBU wyjaśnił, że to m.in. Azarow finansował udaremnione w ubiegłym tygodniu przez SBU protesty przed administracją obwodową w Równem w północno-zachodniej części Ukrainy, które miały odbyć się pod plakatami z rosyjskim dwugłowym orłem i hasłami na rzecz utworzenia Rówieńskiej Republiki Ludowej. Według SBU, jednym z organizatorów tej akcji był zbiegły do Rosji przywódca skrajnie prawicowej organizacji "Nażdak" Mykoła Dulski. Hrycak wskazał, że pieniądze na akcję przekazano na Ukrainę przez Dulskiego ze środków tzw. Moskiewskiego Komitetu Ocalenia Ukrainy, na czele którego stoi Azarow. Szef SBU oświadczył także, że jego firma zapobiegła pikietom przed siecią sklepów ze słodyczami Roshen, których właścicielem jest prezydent Petro Poroszenko. Akcje miały odbyć się pod hasłem "Cukierkowy bunt w sklepach Roshen", a jej celem - jak powiedział Hrycak - miała być dyskredytacja szefa państwa. Wymienił także organizatorów udaremnionych pikiet: byłego szefa administracji Janukowycza Andrija Klujewa i byłego deputowanego Partii Regionów Wołodymyra Olijnyka. Obaj ukrywają się w Rosji. Z Kijowa Jarosław Junko