Kobieta udzieliła wywiadu w ramach na kanale BelTA na YouTube. Przyznała ona, że "na Łotwie jest prześladowana za prawdę". - Dlatego zmuszono mnie do ucieczki i poszukiwania nowego życia. Wybrałam Białoruś. Punktem kulminacyjnym były filmy, które nagrałam na TikToku. Mówiłam o wyburzaniu pomników w moim kraju. Bardzo mnie to bolało. Chyba każdego człowieka... Wyraziłam wtedy swoją opinię, że wstydzę się być obywatelką Łotwy. Powtórzę to jeszcze raz - od dnia wyburzania pomników to ciążące na mnie piętno - stwierdziła Yuta-Sofia Vasilievskaya. Dodała, że "po prostu wyraziła swoje zdanie". - Przypomniałam o bolesnym dla Łotyszy temacie - przynależności terytorialnej, o Łatgalii (jedna z czterech krain historycznych składających się na współczesną Łotwę. Leży we wschodniej części kraju - red.). Przypomniałam wszystkim, którzy zwrócili się przeciw mnie, że to - tak naprawdę - część guberni witebskiej (Po I rozbiorze w granicach Rosji Łatgalia stała się jej częścią - red.). Musimy pomyśleć, jak przywrócić ten porządek - podkreśliła. W rozmowie z propagandową agencją Vasilievskaya dodała, że została oskarżona o zachęcanie do nielegalnego referendum. - Oni boją się takiego rezultatu jak w Donbasie, że ludzie będą chcieli się odłączyć - kontynuowała. - Skargi na mnie trafiły do służb specjalnych, które przybyły do mojego domu, straszyły bliskich. Po cichu zaczęli kopać pode mną dół. Głęboko szanuję i popieram Władimira Putina oraz Alaksandra Łukaszenkę. Świetnie realizują swoje funkcje - zaznaczyła kobieta. Dane Vasilievskayi miały trafić do Internetu. - Rozumiem, że zrobili to łotewscy działacze nacjonalistyczni, którzy chcieli mnie sabotować. W Europie jest to karalne. Zapytałam policję, co mam robić. W Europie nie chcą się w to mieszać. Mają odgórny rozkaz popierania wszystkiego, co ukraińskie. Zdałam sobie sprawę, że w krajach nie mam przyszłości. Podatki płacone w Niemczech, Austrii czy Włoszech idą nie dla dobra kraju i ludzi, ale do kieszeni takich ludzi jak Zełenski i jego współpracownicy. Lepiej żyć tam, gdzie te pieniądze zainwestują w czyste ulice i dobrobyt - zakończyła Łotyszka. Rozbiórka pomników 22 sierpnia na Łotwie rozpoczęła się rozbiórka "Pomnika żołnierzy Armii Radzieckiej - wyzwolicieli radzieckiej Łotwy i Rygi z rąk okupantów niemiecko-faszystowskich", który znajdował się w Rydze. Część rosyjskojęzycznych mieszkańców Łotwy sprzeciwiała się likwidacji monumentu. To o tym właśnie wydarzeniu wspominała w wywiadzie Yuta-Sofia. Jak wygląda białoruska propaganda? Rozmowa z Vasilievskayą wpisuje się w linię białoruskiej propagandy. Przypomnijmy choćby historię zmarłego Emila Czeczko. To polski wojskowy, który w grudniu ubiegłego roku zdezerterował na Białoruś. Według informacji strony białoruskiej został zatrzymany pod Tuszemlą na Grodzieńszczyźnie, a następnie poprosił o azyl polityczny na Białorusi. Mężczyzna pełnił służbę w 11. Mazurskim Pułku Artylerii, wchodzącym w skład 16. Pomorskiej Dywizji Zmechanizowanej. Na Białorusi Czeczko występował publicznie, w tym w białoruskich mediach państwowych, oskarżając polskie władze o zbrodnie na nielegalnych migrantach. Twierdził m.in., że podczas służby na granicy "był zmuszany do zabijania ludzi". W Polsce Czeczko został oskarżony o dezercję. Według MON wcześniej miał problemy z prawem - miał stosować przemoc wobec własnej matki. Jego powieszone ciało znaleziono 17 marca w mieszkaniu w Mińsku. Okoliczności śmierci bada Komitet Śledczy Białorusi. Zaznaczono, że brane są pod uwagę wszystkie możliwe wersje, w tym udział osób trzecich. Poczobut wciąż w areszcie Białoruskie władze brutalnie i siłowo tłumiły też masowe protesty z 2020 roku przeciw sfałszowanym wyborom prezydenckim. Represjonowana są też białoruscy opozycjoniści. Dziennikarz i działacz Związku Polaków na Białorusi (ZPB) Andrzej Poczobut wciąż przebywa w białoruskim areszcie, a władze w Mińsku wpisały go na listę "terrorystów". Szefowa ZPB Andżelika Borys, po roku - w marcu 2022 r. - została wypuszczona z aresztu, lecz wciąż jest objęta sprawą karną. Działaczom mniejszości polskiej na Białorusi tamtejsze władze zarzucają "podżeganie do nienawiści".