Olga Kurlajewa z Wszechrosyjskiej Państwowej Kompanii Telewizyjnej i Radiowej (WGTRK) poinformowała, że "przyszli do niej rano do hotelu" ci sami funkcjonariusze straży granicznej, którzy dwa dni wcześniej przybyli po jej męża. "Będzie deportacja. Przyczyny na razie nie są znane, powiedzieli, że są takie jak w przypadku męża, tj. stanowię zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa" - poinformowała dziennikarka. 2 stycznia kanał TV Centr podał, że na Łotwie zatrzymano pracownika tej stacji Anatolija Kurlajewa. "Deportacja pracownika TV Centr jawnie demonstruje stronniczy stosunek łotewskich władz do przedstawicieli rosyjskich mediów" - oceniła stacja. Władze kanału poinformowały, że Kurlajew udał się na Łotwę z prywatną wizytą. Zdaniem dziennikarza decyzja łotewskich władz mogła mieć związek z pracą nad filmem dokumentalnym "NATO u bram". Rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa oświadczyła, że Łotwa poważnie narusza swoje międzynarodowe i prawne zobowiązania w kwestii zagwarantowania wolności słowa. "Łotewskie władze przy milczącym wsparciu Brukseli dążą do pełnego oczyszczenia krajowej przestrzeni informacyjnej z niewygodnych mediów" - stwierdziła. Dodała, że Moskwa będzie domagać się reakcji na deportację dziennikarzy ze strony odpowiednich międzynarodowych instytucji. Łotewski MSZ nie podał przyczyn deportacji dziennikarzy. Resort oświadczył, że w ubiegłym roku na czarną listę osób objętych zakazem wjazdu do kraju wpisano ok. 100 nazwisk.