Do zdarzenia doszło 13 listopada w Los Angeles. Modelka Christy Giles z początkującą architektką Hildą Marcelą Cabrales-Arzolą świętowała nadchodzące 27. urodziny przyjaciółki. Kobiety poznały w klubie mężczyznę, z którym miały pojechać na imprezę do prestiżowej dzielnicy Hollywood Hills. Nie wiadomo, co działo się z nimi tamtej nocy. Ciało 24-letniej Giles porzucono przed szpitalem Southern California w Culver City przez dwóch mężczyzn z bandanami na twarzach. Zmarła po dwóch tygodniach Ten sam los spotkał Cabrales-Arzolę. Nieprzytomną kobietę znaleziono przy szpitalu Kaiser Permanente West w Los Angeles. 26-latka spędziła w śpiączce dwa tygodnie. Jej śmierć potwierdziła w niedzielę rodzina. Najbliżsi ofiar twierdzą, że zostały one odurzone narkotykami wbrew ich woli. 49-letni ojciec Cabrales-Arzoli ze łzami w oczach przyznał "The Sun", że jego córka za kilka dni skończyłaby 27 lat. "Prosiłem Boga, by zwrócił mi Hildę w dobrym zdrowiu. Jeśli miałaby cierpieć, lepiej, że odeszła" - przyznał. Organy Cabrales-Arzoli zostaną przekazane dziewięciu innym osobom. Narkotyki wstrzyknięto siłą? Z kolei matka Christy Giles podkreśla, że jej córka musiała zostać odurzona narkotykami. Młoda kobieta przeszła szkolenie z samoobrony pod okiem ojca żołnierza. "Moje córki zostały nauczone, dosłownie, jak zabić człowieka długopisem" - powiedziała Dusty Giles "The Sun". Raport toksykologiczny zwłok jej córki wykazał obecność heroiny. Giles jest pewna, że narkotyk wstrzyknięto siłą. "Czy Christy była aniołem? Nie, brała narkotyki czasem na imprezach"- kontynuowała. Mąż Giles, Jan Cilliers, twierdził, że widział wideo z zamaskowanymi mężczyznami ubranymi na czarno. Mieli oni podjechać pod szpital Toyotą Prius bez tablic rejestracyjnych i wypchnąć z auta ciało modelki. Z rozmów telefonicznych Christy Giles wynika, że jej ostatnim miejscem pobytu było mieszkanie w Beverly Hills. Sąsiedzi potwierdzili "The Sun", że słyszeli "wycie z bólu" dobiegające z mieszkania na kilka godzin przed porzuceniem kobiet.