Lord Robertson, który przemawiał w Waszyngtonie powiedział, że oderwanie się Szkocji od Wielkiej Brytanii pozbawiłoby sojusz zachodni drugiego po Ameryce mocarstwa w obozie demokratycznym. Użył takich sformułowań jak "paraliżujący rozwód" i "kataklizm o wymiarze geopolitycznym". - Najgłośniejszy aplauz dla niepodległości rozległby się z szeregów naszych wrogów - mówił George Robertson i zwrócił się o to, aby sojusznicy zabrali głos w tej sprawie. Do swoich rodaków apelował zaś, by pamiętali, iż czeka ich podjęcie decyzji, która będzie dotyczyć nie tylko ich samych. Wicepremier szkockiego rządu krajowego w Edynburgu, zwolenniczka niepodległości, Nicola Sturgeon powiedziała szkockiej rozgłośni BBC: "Jestem mocno zaszokowana tymi uwagami. Zwłąszcza językiem Lorda Robertsona. Myślę, że wielu ludzi, obojętnie, czy chcą głosować TAK, czy NIE, uznaje te uwagi za obraźliwe."W ostatnich miesiącach kampania "TAK dla niepodległości" stopniowo zyskuje poparcie Szkotów. Jeśli odjąć niezdecydowanych, niepodległość ma teraz 47% zwolenników, a utrzymanie unii z Anglią 53%.