Jestem politykiem, podobnie jak NATO jest strukturą nie tylko wojskową, ale również polityczną. Dlatego też w takich sytuacjach ludzki umysł najpierw odczuwa szok, później współczucie, a następnie zaczyna zastanawiać się, co zrobić w takiej sytuacji. Tuż po zamachach ambasadorzy na wspólnym posiedzeniu wystosowali kondolencje do narodu amerykańskiego. Oczekiwano jednak również podjęcia jakiejś inicjatywy. W tym samym czasie Edgar Buckley, ówczesny zastępca sekretarza generalnego NATO ds. planowania obronnego, pracował już nad projektem oświadczenia nawiązującego do Artykułu Piątego Traktatu Waszyngtońskiego. Jon Day, dyrektor Biura Informacji, również przygotowywał się na ewentualność uznania zamachów za atak z zewnątrz na Stany Zjednoczone jako członka NATO. Jednak dopiero następnego ranka złapaliśmy właściwy rytm. Edgar Buckley przedstawił gotowy projekt oświadczenia ws. Artykułu Piątego. Ja z kolei zadzwoniłem do ówczesnego sekretarza stanu USA, Colina Powella - o ile pamiętam, był on wtedy w Limie, w Peru. Zapytałem go: "Co z Artykułem Piątym?" - a on na to: "Co z nim?". Ja wtedy mówię: "Chodzi mi o to, że atak na jednego z członków NATO jest atakiem na cały Sojusz". Powell odpowiedział: "George, wiem, o czym traktuje Artykuł Piąty, ale dlaczego poruszasz tę kwestię?" Odparłem: "No cóż, przecież zostaliście zaatakowani". "To jest myśl" - odpowiedział, dodając: "Odezwę się jeszcze do ciebie w tej sprawie". I tak sprawy w Ameryce nabrały tempa. 11 września wywarł ogromny wpływ na NATO, nie tylko pod względem skali samego wydarzenia, które było przecież czymś okropnym. Ten dzień otworzył ludziom oczy na fakt, że świat się zmienił, i to zmienił nie do poznania. Jeśli w ogóle można mówić o jakimś punkcie w historii wyznaczającym koniec Zimnej Wojny, to był nim właśnie 11 września 2001 roku, ponieważ to wtedy właśnie z naszej mentalności zniknęło to wyobrażenie o wrogu jako o ideologicznym bloku z przeciwległego krańca Europy. Na plan pierwszy wysunęło się zagrożenie w postaci jednostkowych aktów terroryzmu i całego wachlarza tak zwanych asymetrycznych zagrożeń. Doznaliśmy więc efektu szokowego, i nie był to jedynie szok ograniczony do danej chwili. Jego efektem były poważne zmiany dotyczące organizacji NATO, zarówno jeśli chodzi o struktury zarządzania i sposób działania, jak też nasze stanowisko wobec potencjalnych zagrożeń. Wprowadziliśmy do Sojuszu nowych członków, przyjmując doń siedem nowych państw; zawarliśmy nowe sojusze z Rosją, z Ukrainą, z Unią Europejską. Zajęliśmy się projektowaniem nowych rozwiązań na wypadek ataków z użyciem broni chemicznej, biologicznej i jądrowej, jak również aktów terroryzmu. Tak więc NATO przeszło gruntowną przemianą - nie zmarnowaliśmy lekcji płynącej z tego kryzysu, ale wykorzystaliśmy go jako swego rodzaju doświadczenie. W tym wszystkim jeden fakt napawa mnie szczególną dumą i jest w mojej opinii jednym z najbardziej doniosłych następstw 11 września: mam na myśli całkowity i ostateczny koniec konfrontacji świata zachodniego z Rosją. Zjednoczył nas wspólny wróg, a my uczyniliśmy z tego punkt wyjścia do działań nad zwiększeniem światowego bezpieczeństwa. Tłum. Katarzyna Kasińska