Dwa lata temu brytyjska policja nie dopatrzyła się żadnych niepokojących okoliczności i zamknęła śledztwo, a sprawa trafiła niespiesznym trybem do rozpatrzenia przez sędziego, który musi się w Anglii ustosunkować do każdej nagłej śmierci. We wstępnym postępowaniu wyszło jednak na jaw, że firma ubezpieczeniowa Pierepilicznego zasięgnęła ekspertyzy biologa. Wskazała ona na obecność w żołądku zmarłego śladów silnej trucizny. Ekspertka z królewskiego ogrodu botanicznego Kew Gardens stwierdziła, że trucizna mogła pochodzić wyłącznie z gelsemium - rośliny rosnącej tylko w Chinach i używanej od dawna przez chińskich i rosyjskich skrytobójców. Jak podaje brytyjska prasa, Pierepilicznyj pomagał władzom szwajcarskim w tropieniu pieniędzy pranych przez rosyjskich urzędników podatkowych. Chodziło o ćwierć miliarda euro ukryte przez mafijno-urzędniczą siatkę, która zdefraudowała brytyjski fundusz inwestycyjny Hermitage Capital Management oraz doprowadziła do uwięzienia i głośnej śmierci księgowego firmy, Siergieja Magnickiego.