Większość brytyjskich gazet zamieściła dzisiaj fotografie bomby, wykonanej z plastikowej butelki, naszpikowanej gwoździami i materiałami wybuchowymi. Wewnątrz widać przewód elektryczny. Policja miała znaleźć 16 takich ładunków po atakach 7 lipca w pozostawionym przez zamachowców samochodzie koło stacji kolejowej Luton. Fotografie opublikowała wczoraj jako pierwsza amerykańska telewizja ABC. Według "Timesa", ładunki znalezione w Luton "były uderzająco podobne" do jednej z bomb pozostawionych w metrze tydzień temu. "Odkrycie, że dwie grupy zamachowców miały bomby wykonane przez tę samą osobę sugeruje, że istnieje szeroka siatka wspierająca terrorystów" - pisze "The Times". Liczba ładunków wybuchowych, znalezionych w Luton, a także w Leeds i w Londynie, "wzmocniła obawy policji, że więcej niż ośmiu mężczyzn chciałoby zostać męczennikami za wiarę" - dodaje dziennik. "The Independent" ostrzega, że bomby znalezione w Luton miały być wykorzystane przez terrorystów w "kolejnym etapie" ich operacji - atakach na zatłoczone miejsca, jak nocne kluby czy stadiony piłkarskie. Bomby tego rodzaju, jak znalezione w Luton, są proste w konstrukcji i tanie, ale powodują poważne obrażenia. Przez wiele lat takich bomb używali terroryści z Irlandii Północnej i Palestyny. Tymczasem brytyjska policja aresztowała dziś dziewięć osób na mocy prawa do walki z terroryzmem. Zatrzymania dokonano w południowym Londynie, w ramach śledztwa dotyczącego zamachów z 7 i 21 lipca. Według policji, nie chodzi jednak o samych zamachowców. Z kolei wczoraj policja aresztowała trzy kobiety, podejrzane o sprzyjanie terrorystom. Zarzucono im udzielenie schronienia uczestnikom nieudanych prób zamachów bombowych w Londynie 21 lipca. Kobiety zatrzymano i zakuto w kajdanki podczas obławy przeprowadzonej w rejonie Stockwell, w południowym Londynie, w pobliżu stacji metra, gdzie w ubiegłym tygodniu omyłkowo zastrzelono 27-letniego Brazylijczyka. Wcześniej w centrum miasta aresztowano mężczyznę, który miał podłożyć bombę w kolejce metra. Trzech pozostałych podejrzanych jest jednak ciągle jeszcze na wolności. Policja obawia się, że mogą oni dokonać kolejnej próby przeprowadzenia zamachu. - Nadal jest możliwe, że ci pozostający na wolności (zamachowcy - red.) mogą znów uderzyć. Jest też możliwe, że istnieją inne komórki (terrorystyczne - red.), które są zdolne uderzyć jeszcze raz i zamierzają to zrobić - powiedział dziś szef londyńskiej policji, Ian Blair. - To nie są amatorzy. Zrobili jeden błąd, a my mieliśmy wiele szczęścia - podkreślił. Zobacz raport specjalny "Terroryzowany Londyn"