Pani Barbara Pokryszka pracuje w Hiltonie od 4 lat, zarabiając średnio 3 funty za każdy z 15 pokoi, które codziennie sprząta. Jak mówiła reporterom przez łzy, jest to upokarzająca egzystencja, bo po opłaceniu mieszkania, rachunków i dojazdów do pracy, zostaje jej niespełna 5 funtów dziennie na inne wydatki i musi nieraz wybierać między jedzeniem, a ubraniem, czy lekarstwem. Aby walczyć o swoje, Pokryszka wstąpiła do związku zawodowego Unite. Kampanię na rzecz poprawy jej losu i doli tysiąca innych sprzątaczek w sieci Hiltonów podjęła też organizacja Obywatele Londynu, która demonstrowała przed sztandarowym Hiltonem na najdroższej ulicy Londynu, Park Lane. Akcję na rzecz najniżej zarabiających - zwłaszcza w hotelarstwie i gastronomii - podjął również burmistrz Londynu. Boris Johnson zaapelował do pracodawców o podniesienie najniższej stawki godzinowej do 8 funtów 30 pensów i ponad 130 firm podpisało takie zobowiązanie. Dyrekcja Hiltona twierdzi, że negocjuje obecnie swoje stawki, ale sprzątaczki nie są w firmie na etatach, tylko pracują dla prywatnych agencji usługowych.