Bruksela zażądała od Londynu ponad 2 miliardów euro po tym, gdy okazało się, że brytyjska gospodarka odnotowała lepsze wyniki niż się wcześniej spodziewano. Na ostatnim szczycie Wspólnoty, wyraźnie oburzony premier Cameron powiedział, że jego kraj nie zapłaci rachunku, który Komisja wystawiła bez uprzedzenia i konsultacji.Inaczej sprawę stawia unijny komisarz ds. budżetu Jacek Dominik. Jego zdaniem reakcja Camerona jest nieuzasadniona. - To było zaskoczenie chyba dla całej Komisji, bo Wielka Brytania znała te liczby od wielu tygodni zwłaszcza, że ta kwota oparta jest o dane statystyczne, które przekazał sam Londyn. To nie jest wymysł Komisji - powiedział Dominik. Jak dodał, "zasada, że im ktoś ma większe dochody narodowe tym powinien przypuszczać, że więcej rząd zacznie płacić do budżetu unijnego, jest znana". Oprócz Wielkiej Brytanii dodatkową wpłatę do unijnej kasy muszą dokonać także Bułgaria, Włochy, Cypr, Grecja, Irlandia, Holandia, Malta i Łotwa. Większość krajów - w tym Polska - otrzyma zaś zwrot pieniędzy. W przypadku Polski to ponad 316 milionów euro. Rachunki muszą zostać uregulowane do 1 grudnia. Aby wyjaśnić wątpliwości, jakie w związku z nowymi rozliczeniami pojawiły się głównie w Londynie, przedstawiciele Komisji Europejskiej mają spotkać się ministrami finansów państw członkowskich.