Mieszkańcy Omutninska - niewielkiego miasta na Uralu - nie ufają informacjom przekazanym przez najwyższe władze. Po tym jak lokalna gazeta doniosła o rychłym końcu świata, wybuchła panika. - Pojawiła się taka plotka między ludźmi, że będzie koniec świata. Zaraz po tym ze sklepów zniknęły towary, które mogą być niezbędne do przetrwania bliżej nieokreślonego kataklizmu - mówi jedna z mieszkanek Omutninska. - Poszłam do fryzjera, a tam w kącie pięć worków soli i zapałki. Zapytałam fryzjerkę, po co jej te zapasy, a ona zdziwiona odpowiada: nie słyszałaś o końcu świata? - dodaje. Wśród mieszkańców Omutninska są jednak i tacy, którzy zdołali zachować zimną krew. - Po co te zapałki i zapasy, kto będzie palił świece? Jeżeli będzie koniec świata, wszyscy umrzemy - mówi jedna z kobiet mieszkająca w Omutninsku.