- To nie broń jest problemem, lecz strzelcy - argumentował w wywiadzie dla stacji telewizyjnej CBS David Keene, wskazując przy tym na osoby niezrównoważone psychicznie. - Nie mówię, że każdy, kto jest pod opieką psychiatry, jest też potencjalnym zabójcą, ani też, że jest nim każdy, kto ogląda gry wideo. Tak samo też potencjalnym zabójcą nie jest każdy, kto posiada broń - przekonywał Keene. Tymczasem wiceprzewodniczący wpływowego NRA Wayne LaPierre skrytykował powołanie przez prezydenta Baracka Obamę grupy zadaniowej, mającej zająć się problemem przemocy z użyciem broni. Na jej czele stanął wiceprezydent Joe Biden. - Nie jestem zainteresowany udziałem w komisji, której członkowie przez ostatnie 20 lat próbowali zlikwidować konstytucyjne prawo Amerykanów do posiadania i noszenia broni - stwierdził LaPierre w wywiadzie dla stacji telewizyjnej NBC. NRA odrzuca zdecydowanie także próbę przywrócenia przez prezydenta Obamę zakazu posiadania przez cywilów automatycznej broni ofensywnej typu wojskowego. - To nic nie da, tak jak wcześniej nic nie dało - powiedział LaPierre. Powtórzył on również swoją propozycję postawienia uzbrojonych policjantów przed szkołami, co - jego zdaniem - jest jedynym sposobem zapobieżenia takim krwawym masakrom jak ta w Newtown. 14 grudnia 20-letni Adam Lanza w szkole podstawowej Sandy Hook w Newtown w stanie Connecticut zastrzelił 26 osób, w tym 20 uczniów w wieku od 6 do 7 lat.