Gediminasa Kirkilasa. Szef rządu zaznaczył, że osobiście będzie nadzorował ten proces. - Podczas narady premier zaznaczył, że sprawa zwrotu ziemi jest sprawą priorytetową i że osobiście zamierza kontrolować ten proces. Obecnie zostanie zaostrzona kontrola procesu zwrotu ziemi. Kolejna narada w tej sprawie u premiera odbędzie się 5 marca - poinformował doradca szefa rządu Tadeusz Andrzejewski. Według Andrzejewskiego, podczas środowej narady nie podano możliwej daty zakończenia procesu zwrotu ziemi. Natomiast w ocenie minister rolnictwa Litwy Kazimiery Prunskiene potrwa on jeszcze 2-3 lata. Proces zwrotu ziemi na Litwie, znacjonalizowanej przez władze radzieckie, rozpoczął się przed 17 laty. W niektórych rejonach kraju już się zakończył. Natomiast w rejonie wileńskim ziemię oddano tylko 70 procentom ubiegających się o jej zwrot, a w Wilnie jedynie 12 procentom. Zarówno w rejonie wileńskim, jak i w samym Wilnie byłymi właścicielami ziemi są głównie Polacy. Sprawa zwrotu ziemi jest jednym z największych problemów Polaków zamieszkałych na Litwie. Od lat jest to stały temat rozmów polityków Polski i Litwy. Przed rokiem socjaldemokratyczny rząd mniejszościowy Kirkilasa zobowiązał się, że do końca 2007 roku ziemia na Litwie w tym na Wileńszczyźnie, zostanie zwrócona prawowitym właścicielom. Jednak pod koniec grudnia premier przyznał, że obietnica ta nie zostanie spełniona. Powiedział jedynie, że zobowiązanie sprzed roku znacznie przyśpieszyło proces zwrotu ziemi. Powodów przedłużania się zwrotu ziemi jest kilka. Najbardziej proces ten skomplikowało to, że w 1997 roku sejmowa większość konserwatywna zezwoliła na "przenoszenie" odzyskanej ziemi z jednego miejsca na inne. Umożliwiło to osobom bardziej wpływowym na "zmianę" ziemi przodków w mało atrakcyjnych rejonach kraju na działkę w okolicach Wilna, nad morzem, czy np. w kurortach. W efekcie, w atrakcyjnych rejonach zabrakło ziemi dla jej pracowitych właścicieli.