Na drugim miejscu jest Litewska Partia Socjaldemokratyczna, zdobywając 18,62 proc. poparcia i 3 mandaty. Na trzecim - partia Porządek i Sprawiedliwość z 12,24 proc. i 2 mandatami. Próg wyborczy przekroczyły i po jednym mandacie otrzymały jeszcze trzy ugrupowania: Partia Pracy (8,81 proc.), Akcja Wyborcza Polaków na Litwie (8,46 proc.) i Ruch Liberałów (7,35 proc.). Frekwencja wyniosła 20,91 proc. i była najniższa w historii wyborów na Litwie. Przewodniczący litewskich konserwatystów, premier Andrius Kubilius jest zadowolony z wyniku. Ocenia go jako poparcie dla polityki, którą realizuje jego rząd. - Mimo realizowanej polityki zaciskania pasa, ostrej krytyki wobec naszej partii, wyborcy obdarzyli nas zaufaniem - powiedział na poniedziałkowej konferencji prasowej. Z wyników wyborów zadowoleni też są socjaldemokraci. Jak zaznaczył w poniedziałek przewodniczący partii Algirdas Butkeviczius, "partia zachowała status głównej siły opozycyjnej". Obserwatorzy odnotowują, że wybory do PE na Litwie nie przyniosły żadnych niespodzianek. Mandaty w zasadzie zostały podzielone adekwatnie do obecnego podziału sił politycznych w kraju. Zaskoczeniem może być jedynie fakt, że Partia Wskrzeszenia Narodowego, nazywana często patią showmanów, która jesienią w wyborach parlamentarnych zdobyła około 15 proc. głosów, w niedzielę uzyskała tylko 1 proc. poparcia. O 12 miejsc przypadających Litwie w PE walczyło 15 partii.