Jeśli okaże się, że prezydent naruszył konstytucję, będzie to kolejny argument na rzecz odebrania mu urzędu. Borisow, który na kampanię Paksasa wyłożył prawdopodobnie kilka milionów dolarów, oskarżany jest o związki z rosyjską mafią i handel bronią. Kilka dni temu specjalna komisja parlamentu uznała prezydenta za zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa. Ciągnący się od kilku tygodni skandal spowodował, że Paksas odwołał oficjalną wizytę państwową w Stanach Zjednoczonych. Prezydent nie zamierza ustąpić bez walki, a w kraju zaostrza się wojna propagandowa między przeciwnikami i zwolennikami Paksasa. Próbując się ratować, od kilku dni prezydent jeździ po litewskiej prowincji, gdzie wciąż jeszcze cieszy się sporym poparciem. Stanisław Tarasiewicz, doradca jednego z parlamentarzystów nie ma jednak wątpliwości: - Ta wojna propagandowa trwa już od początku skandalu. Ci, którzy atakują prezydenta, mają większe pole do popisu, ponieważ po ich stronie stoi telewizja i prasa, natomiast prezydent tak naprawdę nie miał trybuny - mówi specjalnemu wysłannikowi RMF na Litwę. Tymczasem Borisow przygotował specjalny bezpłatny dodatek do regionalnej gazety, w którym ma oczyścić prezydenta z zarzutów i zaatakować jego wrogów. Nakład dodatku przekroczy 1 mln egzemplarzy, czyli więcej niż gospodarstw domowych na Litwie. Wygląda więc na to, że propagandowa wojna dopiero się rozkręca i może potrwać bardzo długo.