Około 300 osób przybyło przed ambasadę Szwecji, która w tym półroczu przewodniczy Unii Europejskiej, by wyrazić protest przeciwko, ich zdaniem, łamaniu na Litwie praw człowieka i mniejszości narodowych. Pikietę zorganizował Związek Polaków na Litwie. Polacy są przede wszystkim zaniepokojeni postępującym ograniczaniem prawa do publicznego używania języka mniejszości narodowych w miejscach ich zwartego zamieszkania, równego prawa wyborczego, prawa do odzyskania własności zagarniętej w czasach sowieckich. W petycji skierowanej do premiera Szwecji Fredrika Reinfeldta napisano m.in.: "Problemy te wielokrotnie, na przestrzeni wielu lat, próbowaliśmy rozwiązać z przedstawicielami władz naszego kraju. Niestety, nasze starania nie przyniosły pozytywnych rezultatów, a w wielu przypadkach nastąpiło nawet pogorszenie sytuacji". Petycję odebrała ambasador Szwecji na Litwie Ulrika Eva Maria Cronenberg-Mossberg. Zapowiedziała przekazanie petycji szwedzkiemu premierowi. Związek Polaków na Litwie przypomina, że ostatnio z inicjatywy przedstawiciela rządu w okręgu wileńskim Wileńszczyzny, którą w 60-90 proc. zamieszkują Polacy likwidowane są tablice z nazwami ulic w językach mniejszości narodowych. Przypomina też, że partia Akcja Wyborcza Polaków na Litwie jest ciągle nękana przez Główną Komisję Wyborczą i inne instytucje państwowe. Polacy na Litwie nie mogą pogodzić się również z faktem, że proces zwrotu zagarniętego mienia w czasach sowieckich trwa już 18 lat, a w Wilnie, które przed wojną zamieszkiwali w większości Polacy, tylko 15 proc. doczekało się zwrotu swej własności. Polacy na Litwie są najliczniejszą mniejszością narodową, stanowią około 7 proc. ludności. W Wilnie stanowią 19 proc. W niektórych miejscowościach Wileńszczyzny - nawet 90 proc.