Litwa, która przewodniczy w tym półroczu Radzie UE, będzie gospodarzem listopadowego szczytu Partnerstwa Wschodniego (PW), na którym Ukraina ma podpisać umowę stowarzyszeniową z UE, a Mołdawia i Gruzja mają parafować takie porozumienie. Także Armenia zakończyła negocjowanie umowy o stowarzyszeniu i wolnym handlu z UE i miała ją parafować na szczycie w Wilnie, ale na początku września nieoczekiwanie ogłosiła, że przystąpi do Unii Celnej tworzonej przez Rosję, Białoruś i Kazachstan. Rosja wciąż postrzega państwa członkowskie PW i byłe republiki radzieckie (Armenię, Azerbejdżan, Białoruś, Gruzję, Mołdawię i Ukrainę) jako strefę swoich wpływów. Blokowała część eksportu tych państw i groziła ograniczeniem dostaw rosyjskiego gazu, żeby zniechęcić je od odwrócenia się od Moskwy. 20 września Rosja rozpoczęła stosowanie wobec litewskich przewoźników nowych restrykcji, zmuszając ich do transportowania ładunków od granicy litewsko-rosyjskiej do urzędu celnego pod eskortą. Wcześniej przez ponad tydzień strona rosyjska przeprowadzała też dodatkowe kontrole celne litewskich towarów. Kreml nie wyjaśnił motywów tych działań. Spytany o ewentualne działania odwetowe, minister spraw zagranicznych Litwy powiedział Reuterowi, że Wilno "również mogłoby zastosować takie same środki". "Obwód kaliningradzki jest geograficznie odizolowanym regionem, więc również moglibyśmy zastosować pewne środki (...), jak na przykład odciąć transport" - dodał. "Moglibyśmy odciąć połączenia kolejowe, ale nie tylko, również dostawy towarów. Teoretycznie jest to możliwe. Ta kwestia nie była omawiana, to nie jest nasz sposób myślenia, to nie są nasze metody" - sprecyzował. Na pytanie o to, jak daleko Rosja może się posunąć w działaniach odwetowych wobec Ukrainy i innych państw, minister Linkeviczius odparł, że możliwe jest odcięcie dostaw gazu. "Oni (Rosjanie) są bardzo konkretni" - przyznał Litwin. Obwód kaliningradzki graniczy od południa z Polską i od północy z Litwą; to rosyjska eksklawa, mająca dostęp do Morza Bałtyckiego, liczy ok. 1 mln mieszkańców.