W związku z zamieszkami zatrzymanych zostało 151 osób. W sobotę w południe 32 osoby nadal pozostawały w areszcie. W piątek około 7 tys. osób otoczyło budynek parlamentu w proteście przeciwko działaniom władz nakierowanym na drastyczne oszczędzanie ze względu na kryzys gospodarczy. Protestujący rzucali w okna Sejmu kamieniami, śnieżkami i jajkami. Protestujący bezskutecznie usiłowali wedrzeć się do parlamentu. Policja użyła gazu łzawiącego. Według najnowszych danych w starciu z policją rannych zostało 15 osób, w tym jedna ciężko i czterech funkcjonariuszy. Demonstranci wybili około 30 okien w budynku parlamentu. Uszkodzone zostały też okoliczne budynki. Chociaż organizujące protest związki zawodowe zapowiadały, że miała to być pokojowa demonstracja, policja twierdzi, że piątkowe "zamieszki były planowane i dobrze zorganizowane". Uczestnicy protestu mieli koktajle Mołotowa, noże, kamienie. Zdaniem litewskiej opozycji, piątkowe zamieszki są wynikiem tego, iż władze, zatwierdzając plan antykryzysowy poprzez zwiększenie podatków i likwidację wszelkich ulg, nie omówiły go ani ze związkami zawodowymi, ani z organizacjami pozarządowymi. Lider opozycji, przewodniczący litewskich socjaldemokratów Gediminas Kirkilas apeluje do rządzącej koalicji centroprawicowej o rozpoczęcie dialogu ze społecznością. Przewodniczący Sejmu Arunas Valinskas i premier Andrius Kubilius we wspólnym oświadczeniu zapowiedzieli, że, "są gotowi rozmawiać ze wszystkimi, którzy tego chcą". Zapowiedzieli jednak, że "nie będzie żadnego dialogu i porozumienia z tymi, których celem jest wzniecania niepokoju i działanie na szkodę państwa".