W minionym tygodniu Engdahl udzielił wywiadu agencji AP, powodując spore zamieszanie wokół tegorocznej nagrody. Szwed, odpowiadając na pytanie, dlaczego od 30 lat żaden Amerykanin nie dostał lauru noblowskiego, powiedział m.in. że jest to skutek zamknięcia się literatury USA na problemy interesujące świat i zajmowanie się wewnętrznymi, krajowymi sprawami. Wywiad wywołał ostre protesty w USA i w Europie. Reakcją były m.in. uwagi na temat wątpliwego autorytetu Szwedzkiej Akademii, głosy, że Engdahl i jego koledzy nie znają literatury amerykańskiej, oraz zapowiedzi wysłania do Sztokholmu spisu pisarzy godnych przeczytania. W brytyjskim dzienniku "The Guardian" napisano o wypowiedzi Engdahla: "Podobne stwierdzenie jest absolutnym nonsensem. Chyba, że będziemy podejrzewać, że Engdahl powiedział to, by zwiększyć zainteresowanie nagrodą przed jej ogłoszeniem". Taki właśnie skutek miał wywiad Engdahla. Na konto firmy bukmacherskiej przyjmującej zakłady związane z Noblem zaczął napływać zwiększony strumień wpłat. Okazało się, że wiele osób uznało wypowiedź Engdahla za grę, mającą na celu odwrócenie uwagi od amerykańskich pisarzy, z których jeden już został "z pewnością" wybrany do tegorocznej nagrody. Ten napływ pieniędzy spowodował równocześnie swoistą dewaluację "wartości" Amerykanów - im więcej osób obstawia daną możliwość, tym niższych wypłat można oczekiwać w przypadku wygranej. I tak: w wypadku otrzymania nagrody przez Joyce Carol Oates oczekiwane wygrane mają być sześciokrotnością wpłaty, a nie - jak do niedawna - ośmiokrotnością. Identyczny spadek zanotowano w przypadku Philipa Rotha. Natomiast w odniesieniu do trzeciego Amerykanina, Dona DeLillo, notuje się osłabienie "przebicia" z jedenastokrotnego na ośmiokrotne.