Tym razem nie było zaskoczenia, literackiego Nobla otrzymała Swietłana Aleksijewicz. Urodzona na Ukrainie, a mieszkająca na Białorusi i pisząca w języku rosyjskim reportażystka, od początku była faworytką do nagrody. - To świetna wiadomość. Nagroda łączy w sobie wszystkie elementy, które powinna łączyć: wątek polityczny, geopolityczny oraz genederowy. A przede wszystkim mamy do czynienia z bardzo dobrą pisarką - oceniła w rozmowie z Interią Laprus-Mikulska. - Niesamowite jest to, że Akademia Szwedzka nagrodziła Aleksijewicz w takim momencie politycznym, gdy relacje Europy z Rosją są bardzo trudne i stają się coraz trudniejsze. Aleksijewicz opisuje nieciekawą historię Rosji i państw post-sowieckich, wyciąga ją na wierzch, penetruje, przypomina i pokazuje smutne historie, które tam miały miejsce. Pisze na przykład o Czarnobylu czy innych sprawach, które miały zostać wymazane z historii. Ona je jeszcze raz pokazuje. To nie jest tak zwany "grzeczny" Nobel. To nie jest typ Nobla przyznawanego wyłącznie za pisanie wspaniałych książek - dodała. Krytycy największego szwedzkiego dziennika "Dagens Nyheter" podkreślali przed rozdaniem literackiego Nobla, że nadszedł moment, aby Akademia uhonorowała Noblem reportaż literacki. Czy zatem nie była to nagroda dla gatunku? - Chciałabym wierzyć w to, że tegoroczny literacki Nobel - choć tego nie wiemy - to także nagroda dla gatunku. Mnie się jednak wydaje, że w tym kontekście kwestie polityczne miały największe znaczenie, przecież wspaniałych reportażystów jest wielu na świecie. Nobel dla Aleksijewicz to pokazanie kierunku, w którym te nagrody maja pójść. Bo zdarzały się Noble uznaniowe - oceniła Laprus-Mikulska. Na koniec dodajmy, że noblistkę będziemy mogli spotkać się 19 października w Krakowie. Swietłana Aleksijewicz będzie wówczas gościem Festiwalu Conrada.