Wydarzenia ostatnich dni na Ukrainie nie są zaskoczeniem. Od dawna słychać było ostrzeżenia, że Kijów sfałszuje wybory na rzecz premiera Wiktora Janukowycza, a lider opozycji Wiktor Juszczenko zapowiadał wyjście swoich ludzi na ulice. Zaskoczeniem może być natomiast skala mobilizacji Ukraińców, którzy demonstrują pokojowo, ale stanowczo. Jak to się robiło w Czechosłowacji Termin "aksamitna rewolucja", jako określenie bezkrwawego przewrotu, upowszechnił przywódca wydarzeń czeskich z 1989 roku Vaclav Havel. Nawiązywał on w ten sposób do... nazwy swego ulubionego zespołu Velvet Underground (Aksamitne podziemie). Paradoksalnie, tamta aksamitna rewolucja zaczęła się od aktu przemocy, jakim było brutalne rozbicie studenckiej demonstracji w Pradze 17 listopada 1989 roku. W proteście przeciw interwencji policji w następnych dniach doszło do strajków w szkołach wyższych i do kolejnych oraz coraz liczniejszych demonstracji ulicznych, najliczniejsza - 25 listopada na wzgórzach Letnej w Pradze - zgromadziła milion osób. W końcu Czechosłowacy dopięli swego. W grudniu prezydentem został Havel. Słynny czeski pisarz Bohumil Hrabal opisał "aksamitną rewolucję" jako "zwyczajny humanizm, który wywalczyli kwiatami i świeczkami i pop-artem klowni, aktorzy i dzieci, które ledwie ukończyły szkołę (...), studenci, aktorzy i cyrkowe błazny, poparci przez tych wszystkich, którzy mają wrodzone poczucie człowieczeństwa i poczucie przyzwoitości i humoru, którzy nie chcą wegetować w cieniu partyjnych dekretów, ale żyć pełnym życiem obywateli w granicach prawa i praw". Spontaniczna masowa mobilizacji dała Czechosłowakom upragnioną wolność, a dla innych stała się wzorem łagodnego przewrotu. To do niego odwoływali się Gruzini w czasie rewolucji róż. Gruzińska rewolucja róż Rok temu w Tbilisi wszystko, tak jak teraz na Ukrainie, zaczęło się od nieuznanych przez opozycję wyników głosowania. W wyborach parlamentarnych z 2 listopada skandal gonił skandal: manipulowano listami wyborców, nie pieczętowano urn, zastraszano ludzi. A chodziło o utrzymanie przy władzy ludzi rządzącego reżimu spod znaku prezydenta Eduarda Szewardnadzego. Ludzie masowo demonstrowali na ulicach, a Szewardnadze apelował do Gruzinów, by nie brali udziału w protestach, przestrzegając przed groźbą wojny domowej. Ale apele, ani manifestacje siły nie pomogły. 22 listopada opozycja zajęła parlament i nakazała członkom prorządowych ugrupowań jego opuszczenie. Nic nie dało ogłoszenie stanu wyjątkowego - Szewardnadze musiał w końcu ustąpić ze stanowiska. - W Gruzji miała miejsce aksamitna rewolucja - powiedział po zajęciu parlamentu przez opozycję Michaił Saakaszwili, wtedy lider opozycji, a dziś prezydent Gruzji. Gruzińska "rewolucja róż" obaliła rządy radzieckiego jeszcze działacza Szewardnadzego i wyniosła do władzy wykształconego na Zachodzie Saakaszwilego. Ukraina ma podobny wybór - między najwyraźniej zależnym od Kremla Janukowyczem a prozachodnim Juszczenką. Nic więc dziwnego, że kijowskim demonstrantom towarzyszą dziś gruzińskie flagi. Ukraińska pomarańczowa rewolucja Od poniedziałku na ulicach ukraińskiej stolicy niepodzielnie panuje pomarańczowy - kolor opozycji. Tysiące ludzi zaufało swojemu liderowi Juszczence, że nie siłą, ale akcją masowego nieposłuszeństwa da się zmienić ich kraj. Tysiące ludzi uwierzyło, że ich przyszłość zależy tylko i wyłącznie od ich postawy. Czy ta determinacja da efekty i będziemy świadkami kolejnej listopadowej aksamitnej rewolucji, pokażą najbliższe dni.