Podczas swojego 70-letniego panowania brytyjska królowa Elżbieta II wysłała niezliczone listy - formalne lub osobiste. Jeden z takich osobistych listów trafił na aukcję w niemieckim mieście Leinfelden-Echterdingen koło Stuttgartu. Cena wywoławcza wynosiła 2600 euro. Szczęśliwa nabywczyni z innego kraju europejskiego kupiła niecodzienną pamiątkę za 8300 euro - poinformował w sobotę, 26 listopada, dom aukcyjny. List do pasjonatki jeździectwa Wystawiony na licytację odręcznie napisany dwustronicowy list roku zmarłej we wrześniu królowej Wielkiej Brytanii pochodził z 1966 roku. Został napisany przez samą monarchinię, która podpisała się jako "Elizabeth R". Zaadresowany był do luksusowego hotelu w Londynie, w którym przebywała wówczas adresatka - zagorzała pasjonatka jeździectwa. Adresatką listu była Etti Plesch, czyli Maria Hrabina von Wurmbrand-Stuppach (1914-2003), żona bogatego węgierskiego prawnika. Jej wielką pasją był sport jeździecki, co łączyło ją z kochającą konie królową Elżbietą II. Zwierzęta ze stajni Plesch dwukrotnie wygrały angielskie Derby w Epsom, uważane za najbardziej prestiżowy wyścig w Anglii. Królowa dziękowała za zdjęcie Królowa napisała więc do "drogiej Pani Plesch", że była "zachwycona pięknym zdjęciem koni z Sandringham", które otrzymała od Pleschów na święta Bożego Narodzenia. 40-letnia wówczas królowa zakończyła swój list spostrzeżeniem, że cierpliwość jest być może najważniejszą cnotą w hodowli koni - i odrobina szczęścia. A jak list z londyńskim adresem trafił do Badenii-Wirtembergii w Niemczech? Plesch mieszkała w Monako, ale często przyjeżdżała na ważne wyścigi konne do swojej niemieckiej ojczyzny i miała mieszkanie w Baden-Baden. Po jej śmierci jedna z zatrudnionych u niej pracownic zwróciła się do domu aukcyjnego, przynosząc niecodzienną pamiątkę. Redakcja Polska Deutsche Welle