Pohlmann mieszka w Londynie od 1946 roku. Urodziła się we Lwowie, wychowała w Krakowie, a wojnę przeżyła wojnę m.in. dzięki greckokatolickiemu metropolicie kijowsko-halickiemu Andrzejowi Szeptyckiemu i życzliwym Niemcom. Z tego powodu zawsze występowała przeciwko narodowym stereotypom. Działa w Radzie Fundacji Judaica, jest w zarządzie Centrum Kultury Żydowskiej w Krakowie. Wspiera Instytut Spraw Polsko- Żydowskich. Z jej inicjatywy stanęły w Warszawie dwa pomniki Janusza Korczaka (na cmentarzu żydowskim i w centrum miasta). Patronuje też wielu inicjatywom kulturalnym, m.in. w przeszłości polskiemu teatrowi w Londynie, a w planach ma zorganizowanie koncertu charytatywnego, z którego przychód zostanie przeznaczony na odbudowę spalonego budynku szkoły dla niewidomych dzieci w Laskach pod Warszawą. Zabiegała także o przyznanie Pokojowej Nagrody Nobla 97-letniej Irenie Sendlerowej, która uratowała 2,5 tys. żydowskich dzieci z warszawskiego getta, zapewniając im fałszywe dokumenty i znajdując schronienie u polskich rodzin. "Na sercu zawsze najbardziej mi leży pani Sendlerowa. Robiłam wszystko, co mogłam, i nadal robię, by świat o niej wiedział. Jest to osoba, o której można pisać peany, a przy tym tak skromna, że przez z górą 60 lat nikt o niej nie słyszał" - powiedziała PAP Pohlmann. Odrodzenie kultury żydowskiej w Polsce i rosnące zainteresowanie historią Żydów uważa za ważne i ciekawe zjawisko kulturowe, które jej zdaniem nie jest wyrazem mody, lecz wynika z potrzeby uzupełnienia wiedzy, zwłaszcza przez młodzież. "Sprawy polsko-żydowskie nie muszą być wcale aż tak bardzo skomplikowane, jak się je czasem przedstawia. Historycy mówią: białe-czarne i nie ma niczego pomiędzy, ale właśnie o tym, co pomiędzy, należy wiedzieć i rozumieć to" - dodaje. W swoich słowach skierowanych do gości zaznaczyła, iż żydowskie pochodzenie nigdy nie kolidowało u niej z polską tożsamością. W życiu - jak mówi - miała dwie lojalności: Lwów i Kraków. - Pohlmann to wielka społecznica, a także osoba o ogromnym wdzięku. W sprawach polsko-żydowskich zrobiła więcej niż politycy czy ludzie zawodowo w nie zaangażowani. Od lat jest ambasadorem kultury polskiej w Londynie działającym z potrzeby serca, z wielkim talentem do zbliżania ludzi - powiedział prezes Ogniska Polskiego Jerzy Jarosz.