Agnieszka Waś-Turecka, Interia: Jakie jest obecnie najpilniejsze zagrożenie terrorystyczne w Unii Europejskiej? Dr Krzysztof Liedel, dyrektor Centrum Badań nad Terroryzmem Collegium Civitas: - W kontekście prognozy zagrożeń to powroty tzw. zagranicznych bojowników, którzy w ciągu lat działalności Państwa Islamskiego przyłączyli się do tej organizacji, a wraz z utratą przez nią zdolności operacyjnych i terenów na Bliskim Wschodzie wracają, by przenieść dżihad do Europy. Z aktualnego raportu Europolu wynika jednak, że w ostatnim roku najwięcej ataków terrorystycznych miało podłoże separatystyczne - aż 67 proc. Natomiast "dżihadystyczne" - 16 proc. Dlaczego zatem "zagraniczni bojownicy" są pilniejsi? - Statystyka nie jest najlepszym narzędziem do określania poziomu zagrożenia. Jeśli weźmiemy pod uwagę, z jakimi rodzajami ataków mamy do czynienia, jakie są dobierane cele, jaka jest forma, to nieporównywalnie dużo większe zagrożenie płynie ze strony światowego dżihadu. Z tego samego raportu wynika, że ataki o podłożu dżihadystycznym kosztują życie największą liczbę osób. - Tak, to jest ta różnica między terroryzmem, który potrzebuje trzeciego podmiotu i tego, który go nie potrzebuje. "Trzeciego podmiotu", czyli? - Tych, którzy obserwują. Przy skrajnych organizacjach przeciwnikiem jest państwo, a my jako społeczeństwo mamy to obserwować. Dlatego celem ataków często są posterunki policji, żołnierze, czy politycy. Światowy dżihad uważa natomiast, że "kto nie jest z nami, jest przeciwko nam". Dlatego zamachy obliczone są na spektakularność i jak największą liczbę ofiar. Stąd nieporównywalnie większe zagrożenie i efekt psychologiczny. Jakimi drogami zagraniczni bojownicy wracają do Europy? - Większość przedostaje się kanałami nielegalnego przerzutu osób czy narkotyków. Ale wykorzystują też kanały migracyjne. Służby informują, że tam gdzie akurat pojawia się duża fala migracyjna, zdarzają się przypadki zidentyfikowania bojowników IS, Al-Kaidy, czy Boko Haram. Wiadomo, ilu tzw. zagranicznych bojowników jest już na terenie Europy, a ile do niej zmierza? - Pojawiają się oficjalne statystyki, ale one z założenia nie mogą być wiarygodne, ponieważ służby podają tylko informacje ustalone, osoby, które są w zainteresowaniu operacyjnym. Natomiast trzeba pamiętać o dużej "ciemnej" liczbie osób, o których nie wiemy. - Gdybym miał oszacować, jak to w tej chwili wygląda, to im bardziej te organizacje są w defensywie w Syrii, Iraku, Somalii i Jemenie, tym więcej ich wysłanników jest w Europie. Spokojnie można założyć, że w tej chwili to kilka tysięcy osób. Do których krajów wraca ich najwięcej? - Głównie do Francji, Niemiec, Wielkiej Brytanii, Włoch, Belgii i Hiszpanii. Czy Polska jest celem podróży tzw. zagranicznych bojowników? - Jako cel ataku nadal raczej nie. Natomiast nasza atrakcyjność jako kraju tranzytowego, czy takiego, w którym można się ukryć, wzrasta. W raporcie Europolu jest między innymi informacja, że nasza granica z Ukrainą jest sondowana jako miejsce wjazdu do UE. - Tak. Zresztą szlak bałkański wiedzie przecież przez Polskę. Ale nadal mówimy o przerzucie? - Głównie. Natomiast są pojedyncze sygnały, że przyjeżdżają do nas na "przechowanie" pojedynczy terroryści, gdy zaczyna im się palić grunt pod nogami w Europie Zachodniej. Zagraniczni bojownicy przywożą dżihad do Europy. Duże zagrożenie to jednak także obywatele UE, którzy ulegli islamskiej propagandzie. - Tzw. "dżihad ze źródeł otwartych", czyli radykalizacja i szkolenia na podstawie materiałów zamieszczanych w internecie pozostaje odrębnym zagrożeniem. Gdzie ten przekaz trafia na najbardziej podatny grunt? - Proces radykalizacji dotyczy głównie osób młodych i kobiet, ponieważ one są bardziej podatne na manipulację i szantaż emocjonalny. Zwłaszcza młodzi są plastyczni w tej obróbce. - Organizacje terrorystyczne kierują swój przekaz do osób, które przeżywają chwilową traumę, załamanie psychiczne czy stany depresyjne. Są to często uchodźcy, którzy zostali wyrwani z teatru działań wojennych, doświadczyli tam jakiejś traumy, i jeszcze nie znaleźli swojego miejsca w Europie. - Charakter indoktrynacji zależy też od tego, czy zamachy mają przeprowadzać struktury zorganizowane czy raczej pojedyncze osoby. W których krajach to zagrożenie jest największe? - Można postawić tezę, że w tych, gdzie jest duża mniejszość muzułmańska. Czyli Francja, Belgia, Niemcy... - Dokładnie. Jeszcze Wielka Brytania. Unia Europejska uznaje walkę z terroryzmem za jeden ze swoich priorytetów. Co konkretnie robi, by przeciwdziałać atakom? - Strategia UE w zakresie walki oparta jest na czterech filarach: zapobieganie, ochrona, ściganie i reagowanie. Ma mieć wymiar globalny, stąd realizowana jest we współpracy z międzynarodowymi partnerami i państwami trzecimi, m.in. na Bałkanach Zachodnich, w Afryce (Sahel, Afryka Północna, Róg Afryki), na Bliskim Wschodzie, w Ameryce Północnej i Azji. - Unia wypracowuje obecnie kompleksowe podejście do kwestii zagranicznych bojowników. W ostatnim czasie zaostrzono przepisy przeciw nowym formom terroryzmu, wzmocniono kontrole na granicach zewnętrznych i kontrolę broni palnej. Powstała też specjalna komórka do zwalczania propagandy terrorystycznej w internecie. - Ważnym narzędziem w rękach UE są działania Koordynatora UE ds. Zwalczania Terroryzmu, który odpowiada za prace Rady UE i monitorowanie wdrażania strategii UE w tym zakresie. Jak w te działania wpisuje się Europol? - Agencja głównie koordynuje wymianę informacji między poszczególnymi policjami. Jest też aktywna w poszukiwaniach osób. Dużo tej koordynacji. Czy na poziomie unijnym są jednostki operacyjne? - Kraje członkowskie realizują działania operacyjne we własnym zakresie. Współpraca międzynarodowa się odbywa, m.in. w ramach wymiany informacji, ale ze względu na charakter działań operacyjnych, które są tajne i wiążą się z wykorzystaniem agentów, informatorów i różnych technik, państwa wolą same je realizować. - Trzeba pamiętać, że te same służby, które odpowiadają za zwalczanie terroryzmu, odpowiadają również za rywalizację kontrwywiadowczą państw, więc nie wszystko może ujrzeć światło dzienne. Jak wygląda sytuacja w krajach, gdzie zagrożenie jest największe? - Walka z terroryzmem przybiera ostre formy zwłaszcza w tych krajach, które doświadczyły tego zagrożenia. Wielka Brytania, Francja czy Niemcy tworzą efektywnie funkcjonujące mechanizmy koordynacyjne, które pozwalają nie tylko na jak najlepsze wykorzystanie zasobów na poziomie krajowym, ale także w ramach współpracy międzynarodowej. - Większość państw europejskich wprowadziła już - albo też pracuje nad takowymi - rozwiązania, które mają pozwolić na reagowanie na zagrożenia ze strony powracających zagranicznych bojowników. Chodzi m.in. o monitorowanie poruszania się i aktywności takich osób, bądź - w niektórych wypadkach - przepisy karne pozwalające na ich izolację od społeczeństwa bezpośrednio po powrocie. Jak wygląda sytuacja we Francji? - Francuskie władze otwarcie informują, że w 2017 r. w rejonie syryjsko-irackim przebywało około 10 000 zagranicznych dżihadystów, w tym 3 000 z krajów europejskich i nieco ponad 1000 z Francji. Wśród nich w regionie nadal znajdować ma się mniej niż 700 osób, prawie 280 osób zmarło, około 200 osób przebywa w tranzycie w państwie trzecim, aby dotrzeć lub powrócić w ten rejon. Około 240 osób powróciło do kraju i jest monitorowanych przez służby bezpieczeństwa. Ale Francja ma też duży problem z "dżihadem ze źródeł otwartych". Jak sobie z nim radzi? - Radykalizacja pozostaje istotnym priorytetem, stąd inicjatywy takie jak “Stop-Djihadisme", organizowana przez francuskie ministerstwo spraw wewnętrznych. - Warto także zwrócić uwagę na to, iż Francja w końcu 2017 roku zakończyła trwający niemal dwa lata stan wyjątkowy wprowadzeniem nowych, zaostrzonych przepisów o zwalczaniu terroryzmu. *** W najbliższych dniach zapraszamy na serię korespondencji z Paryża. Przyjrzymy się bliżej europejskiej strategii walki z terroryzmem i sprawdzimy, jak z zagrożeniem radzi sobie Francja.