Powstaniu Grupy Wyszehradzkiej towarzyszyło przed laty hasło "Razem do Europy". Obecnie szanse, że czwórka wyszehradzka zmieni się w wyszehradzką dwójkę gwałtownie rosną i przyczynia się do tego polityka prowadzona przez Pałac Elizejski. Dwa miesiące po tym jak Macron określił politykę państw Grupy Wyszehradzkiej w związku z kryzysem migracyjnym jako "zdradziecką i cyniczną", wszystko wskazuje na to, że nowy prezydent Francji wywrze istotny wpływ na dalsze istnienie V4 - pisze dziennik. O tym, jak rozkładają się punkty ciężkości w polityce zagranicznej Pałacu Elizejskiego, najlepiej świadczy trasa podróży prezydenta Macrona po Europie Środkowej. Rozpocznie się ona od środowego spotkania z kanclerzem Austrii Christianem Kernem w Salzburgu, któremu towarzyszyć będą premierzy Czech i Słowacji, Bohuslav Sobotka i Robert Fico. Kolejne dwa dni Macron spędzi w Rumunii, której obecność kulturowa we Francji jest bardzo silna, a także w Bułgarii obejmującej za cztery miesiące przewodnictwo w UE. Zabraknie spotkań z przedstawicielami Polski i Węgier, a więc państw, których politykę Macron określił jako niszczącą dla wspólnych wartości UE. Premierzy Sobotka i Fico, mający mandat by na spotkaniu w Salzburgu reprezentować całą Grupę Wyszehradzką, postawili zdecydowanie na interesy własnych państw - uważają "Lidove Noviny". Jak powiedział Fico, "być w centrum i działać wspólnie z Francją i Niemcami to podstawa prowadzonej przeze mnie polityki". Według gazety, premier Czech najpewniej również obierze podobny kierunek, chcąc negocjować z Francją kwestię przyjmowania określonych przez UE kwot uchodźców.