Taka tendencja jest wynikiem połączenia rekordowej imigracji, wzrostu liczby urodzeń i oczekiwanego wydłużenia życia. Nie bez znaczenia jest fakt, że większość imigrantów to ludzie młodzi, przywiązani do innego modelu rodziny niż miejscowi. Mają oni niewątpliwy udział w brytyjskim baby boomie - zaznacza ONS. Obecnie Wielka Brytania liczy ok. 60 mln mieszkańców. Jednak według innej projekcji ONS, uważanej za bardziej prawdopodobną, populacja Wielkiej Brytanii w ciągu 25 lat osiągnie 71 milionów, w ciągu 50 lat - 78 mln, a do 2081 roku - 85 milionów. Statystycy wstępnie szacują, że za 69 proc. przyszłego wzrostu populacji pośrednio lub bezpośrednio odpowiada migracja; m.in. rosnącej liczbie młodych imigrantów przypisywany jest wzrost wskaźnika urodzeń. "To potwierdzenie tego, co mówiliśmy rządowi od dawna" - skomentował dla dziennika "Daily Telegraph" przewidywania demografów minister spraw wewnętrznych w gabinecie cieni David Davis. Szef uważanego za prawicowy ośrodka badań nad imigracją Migrationwatch Andrew Green oświadczył: "Nasz kraj już teraz zmaga się z ogromnymi zmianami będącymi rezultatem porażki rządu w kontrolowaniu granic". Sekretarz stanu ds. imigracji Liam Byrne zapowiedział, że do systemu imigracyjnego mogą zostać wprowadzone zmiany na wzór Australii, tak by "tylko ci, których W. Brytania potrzebuje, mogli przyjeżdżać do pracy i na studia". Jak jednak zauważa dziennik "Guardian", ONS przygotowało kilka różniących się wersji prognoz. Według najostrożniejszej z nich w 2081 roku Wielka Brytania będzie miała 64 mln mieszkańców. Zdaniem gazety "wysoki" wariant zakłada, że co roku z powodu imigracji liczba ludności będzie wzrastać o 250 tys. "Guardian" ocenia, że jest to mało prawdopodobne i przypomina, że po przystąpieniu Polski do UE, w następstwie największej w historii fali imigracyjnej, do Wielkiej Brytanii przyjeżdżało 190 tys. imigrantów rocznie. "Jednak jeśli do UE przystąpią Turcja (71 mln) i Ukraina (41 mln) i dostęp do Wielkiej Brytanii będzie nieograniczony, sytuacja może się bardzo zmienić" - podsumowuje "Guardian".