W ogłoszeniu, które ukazało się na pasku w libijskiej telewizji państwowej, obiecano 200 000 dinarów za informację, która doprowadziłaby do zatrzymania Abd ad-Dżalila, nazwanego w komunikacie "agentem-szpiegiem". Mustafa Muhammad Abd ad-Dżalil, który był ministrem sprawiedliwości Libii, podał się w lutym do dymisji w proteście przeciwko "nadmiernemu stosowaniu przemocy wobec protestujących". Obecnie Dżalil przewodzi Narodowej Radzie Libijskiej utworzonej przez przeciwników Muammara Kadafiego. Przeciwnicy Muammara Kadafiego ogłosili w środę w Bengazi, że libijscy rebelianci ponownie zajęli miejscowość Ben Dżawad w środkowej części libijskiego wybrzeża. Z kolei Zawiję, na zachodzie kraju, przejęły siły lojalne wobec reżimu. Przez ostatnie dni o Ben Dżawad toczyły się zacięte walki między siłami lojalnymi wobec Kadafiego a rebeliantami. Wiadomość o przejęciu go spotkała się z aplauzem zgromadzonych na ulicach Bengazi tłumów. Jednak korespondent Reutera, który rozmawiał z bojownikami na linii frontu, informował, że jedynie posunęli się oni z miasta Ras al-Unuf na zachód w kierunku Ben Dżawadu po zaciętej wymianie ognia. Jeden z rebeliantów zastrzegł, że nie zdobyli oni jeszcze spornej miejscowości. Z kolei miasto Zawija, położone ok. 50 km na zachód od Trypolisu, próbują odbić z rąk rebeliantów siły lojalne wobec Kadafiego, wspierane czołgami i lotnictwem. Licząca ok. 200 tys. mieszkańców Zawija to położony najbliżej stolicy bastion rebeliantów, będący do kilku dni terenem ciężkich walk. Po południu agencja Reutera poinformowała, że na główny miejski plac wkroczyły siły Kadafiego, zmuszając broniących go powstańców do odwrotu. Jeden z miejscowych lekarzy podał, że tylko w środę w walkach zginęło tam co najmniej 40 ludzi. Na ulicach zalegają ciała zabitych, w tym kobiet, dzieci i osób starszych. W walkach zginęli też funkcjonariusze sił Kadafiego - twierdzi telewizja Al-Dżazira. "To jeszcze nie koniec" - powiedział agencji jeden z powstańców, zapowiadając, że na noc planowane jest odbicie placu. Libijska telewizja podała tymczasem, że grupy ludzi kierowały się na centralny plac w demonstracji poparcia dla Kadafiego. Telewizja nie pokazała jednak żadnych zdjęć ze zgromadzenia. Marokańczyk przedstawiający się jako Raszid mówił wcześniej agencji AFP, że rewolucjoniści kontrolują centrum Zawii, a otoczyły ich siły Kadafiego. Według 48-letniego Marokańczyka, któremu udało się przedostać do Tunezji, "na ulicach miasta nie ma żywego ducha, miasto jest całkowicie wyludnione, a całe rodziny ukrywają się na wsi", poza Zawiją. Dodał, że na dachach rozlokowani są snajperzy, ale nie umie powiedzieć, czy należą oni do obozu zwolenników czy przeciwników Kadafiego. Raszid powiedział też francuskiej agencji, że najgorszymi dniami był koniec ubiegłego tygodnia; odgłosy intensywnych wybuchów docierały do niego jeszcze we wtorek, a w środę rano było nieco spokojniej. Relacjonował, że na początku podróży taksówka, którą jego rodzina uciekała z Zawii, była kilkakrotnie zatrzymywana przez rebeliantów, żądających od kierowcy podania hasła. Dziennikarze nie są w stanie dotrzeć do Zawii, a połączenia telefoniczne z miastem niemal w ogóle nie funkcjonują, co sprawia, że docierające stamtąd informacje są skąpe i trudne od zweryfikowania. W środę lotnictwo Kadafiego prowadziło także intensywne bombardowania okolicy portu naftowego Ras al-Unuf, co zmusiło rebeliantów do odwrotu. Nieco wcześniej serię eksplozji było słychać także w okolicy terminala naftowego As-Sidr, kilka kilometrów na zachód od Ras al-Unuf. O ataki na instalacje naftowe obwiniają się wzajemnie przedstawiciele reżimu i rebeliantów. Zobacz transmisję na żywo z demonstracji w Libii: TUTAJ