Libijski przywódca wypowiedział się na temat sytuacji w swym kraju w wywiadzie, którego udzielił przez telefon prywatnej serbskiej telewizji Pink. Powtórzył, że nie zamierza opuszczać Libii, zapewniał, że "Trypolis jest bezpieczny", a kraj "całkowicie spokojny". Kadafi potępił przy tym Radę Bezpieczeństwa ONZ za nałożenie sankcji przeciw jego reżimowi i skierowanie do Międzynarodowego Trybunału Karnego sprawy używania siły przeciwko demonstrantom. Tych, którzy protestują przeciwko jego władzy nazwał "małą grupą rebeliantów, która jest otoczona i zostanie pokonana". Twierdził, że ma za sobą "pełne poparcie narodu libijskiego", a winą za ofiary śmiertelne obarczył "terrorystyczne bandy, z pewnością należące do Al-Kaidy". Jak poinformował dziennikarz Associated Press, który dotarł do Zawii, antyrządowi rebelianci przejęli kontrolę w centrum tego liczącego 200 tys. mieszkańców miasta; jednak na obrzeżach rebelianci wciąż otoczeni są przez siły Kadafiego. Czerwono-zielono-czarną flagę - symbol przeciwników Kadafiego - zawieszono na budynkach w centrum miasta, a kilkuset manifestantów skandowało: "To nasza rewolucja". Libijskie władze przywiozły do Zawii grupę zagranicznych dziennikarzy, żeby pokazać im jak siły lojalne wobec Kadafiego wciąż kontrolują miasto - pisze agencja Reutera i dodaje, że ewidentnie to antyreżimowi demonstranci przejęli tam władzę. Lekarz ze szpitala, umieszczonego prowizorycznie w jednym z meczetów, powiedział, że w ciągu ostatnich trzech dni 24 osoby zginęły w starciach lojalistów z rebeliantami. Jak twierdzi, zmarłych pochowano w niewielkim parku obok głównego placu w mieście. - Skończyliśmy z Kadafim. On wkrótce upadnie. Musi teraz odejść. Tracimy cierpliwość - mówił jeden z manifestantów i imieniu Sabri. Inny mężczyzna krzyczał: "Chcemy sprawiedliwości. Ludzie są zabijani. Ludzie Kadafiego zabili mojego bratanka". "Potrzebujemy pomocy z zewnątrz. Nigdy nie użyjemy siły, nikogo nie skrzywdzimy. My tylko chcemy naszych praw obywatelskich....On (Kadafi) musi odejść. Nie ma innej drogi". Jak podaje Reuters, w mieście widać oznaki ciężkich starć: płoną budynki w centrum, na ich fasadach widać ślady po kulach, na ulicach płoną samochody. Mieszkańcy poinformowali, że ujęli 11 lojalistów. Zagranicznym dziennikarzom pokazali dwóch z nich, przetrzymywanych w głównym meczecie w Zawii - dodaje Reuters.