W Zawii oddział wojska lojalnego wobec Kadafiego ostrzelał meczet, w którym zebrali się mieszkańcy miasta na znak solidarności z przeciwnikami dyktatora w stolicy. Lekarz ze szpitala polowego rozstawionego przy zaatakowanej świątyni powiedział, że widział 10 ciał z ranami postrzałowymi w głowę i klatkę piersiową, oraz ok. 150 rannych. Według dziennika "Kuryna" ofiar śmiertelnych jest 23, a wielu rannych nie dotarło do szpitali ze względu na ataki "sił bezpieczeństwa i najemników". Wcześniej telewizja Al-Dżazira podała, że w ataku na Zawiję zginęło 100 osób, a rannych zostało ok. 400. Wg agencji AP powołującej się na relację świadka, w środę wysłannik od Kadafiego przybył do Zawii z Trypolisu i ostrzegł mieszkańców: " Wyjedźcie stąd albo ujrzycie masakrę". W kilka godzin po ataku Kadafi winą za atak obarczył mieszkańców Zawii, którzy jego zdaniem ulegli wpływom Osamy Bin Ladena. Po ataku na głównym placu Zawii zgromadziły się tysiące ludzi, wykrzykujących "Odejdź, odejdź" pod adresem Kadafiego - powiedział AP świadek wydarzeń. Z kolei podczas walk na lotnisku pod Misratą, ok. 200 km na wschód od Trypolisu, zginęło 5 osób, a ok. 40 zostało rannych - podała AP. Lojalni wobec Kadafiego Libijczycy i zagraniczni najemnicy użyli granatników przeciwpancernych i moździerzy - relacjonował jeden z przeciwników Kadafiego, który brał udział w starciu. W tym samym czasie oficerowie z pobliskiej akademii lotniczej ogłosili bunt. Wraz z mieszkańcami miasta zdobyli sąsiednią bazę wojskową - podał oficer medyczny w bazie. - Obecnie Misrata jest całkowicie pod kontrolą mieszkańców, ale obawiamy się, bo znajdujemy się między Sirtą a Trypolisem, dwoma bastionami sił Kadafiego - dodał.