Chodzi o fragment wypowiedzi prezesa PiS z ubiegłego czwartku w Radiu Maryja i Telewizji Trwam. Pytany przez prowadzącego program "Rozmowy niedokończone" o to, jaki - jego zdaniem - jest program Libertas Polska J. Kaczyński odpowiedział: "To jest bardzo trudne pytanie, bo ja nie wiem, jaki oni mają program. Wziąwszy pod uwagę jakich mają kandydatów (na eurodeputowanych), (...) jest to po prostu mieszanina, zbieranina". "Pan Ganley z jednej strony UE krytykuje, a z drugiej strony popiera euro. Właściwie mówi, że Traktat Lizboński jest też dobry. Nie bardzo wiadomo tak naprawdę, o co chodzi" - mówił J. Kaczyński. Zdaniem działacza Libertas Polska i lidera listy kandydatów do Parlamentu Europejskiego tej partii na Śląsku Piotra Ślusarczyka "są to słowa skandaliczne, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością". - Zostały wypowiedziane z premedytacją przez pana prezesa Kaczyńskiego - mówił Ślusarczyk na konferencji prasowej. - W związku z tym zwracamy się do sądu o wydanie zakazu rozpowszechniania nieprawdziwych informacji, jakoby założyciel i lider partii Libertas Declan Ganley oraz sama partia Libertas w jakikolwiek sposób popierali Traktat Lizboński oraz nakazania panu J. Kaczyńskiemu sprostowania nieprawdziwych informacji - mówił. Jak zaznaczył wiceprezes Libertas Polska Artur Zawisza "prezes PiS wprowadza w błąd opinię publiczną, zarzucając Declan'owi Ganley'owi jakoby ten popierał Traktat Lizboński podczas, kiedy początkiem europejskiego ruchu Libertas było odrzucenie Traktatu LIzbońskeigo przez Irlandczyków, do czego walnie przyczynił się Declan Ganley, co jest faktem powszechnie znanym". W jego opinii "zaprzeczanie tej oczywistości jest naigrywaniem z się z opinii publicznej". - Bo podstawowym wyróżnikiem Libertasu jest odrzucanie przez nas nieszczęsnego Traktatu Lizbońskiego. Każda inna w tej sprawie informacja jest jawnym nadużyciem - zaznaczył Zawisza.