Jak przypomina gazeta, w środę półroczne przewodnictwo UE przejęła po Czechach Szwecja. Z tej okazji brukselski korespondent francuskiej gazety Jean Quatremer, sporządza niezmiernie krytyczny bilans czeskiego kierowania Unią. Pisze on wprost, że Sztokholm jest teraz w komfortowej sytuacji, gdyż "trudno sobie wyobrazić gorsze niż czeskie unijne przewodnictwo". Dziennik precyzuje, że można odróżnić dwa okresy czeskiego półrocza na czele UE: pierwszy - do 24 marca - pod wodzą premiera Mirka Topolanka i drugi - od początku maja - pod kierownictwem jego następcy Jana Fischera. Zdaniem Quatremera, epoka Topolanka była pod względem przewodzenia Unii "katastrofalna", natomiast po objęciu rządów przez Fischera nastąpiła wyraźna poprawa. W opinii komentatora "Liberation", "eurofobiczny" rząd Topolanka mnożył na unijnej arenie polityczne gafy. "Po nazwaniu "finansowym komunizmem" europejskiego planu ratowania banków, jeszcze w październiku ubiegłego roku, czeskie przewodnictwo, wierne swemu przestarzałemu liberalizmowi, odmówiło zwołania nadzwyczajnego szczytu poświęconemu kryzysowi europejskiemu" - przypomina Quatremer. Dodaje, że dopiero wspólne działanie pary francusko-niemieckiej doprowadziło do przełamania oporu Czechów w tej sprawie. "Liberation" zauważa, że państwa unijne nie zapomną, że to właśnie czeskie przewodnictwo próbowało przeforsować tekst poparcia dla Izraela na początku wojny w Strefie Gazy. Gazeta wylicza też inne czeskie wpadki. "Praga odmówiła interwencji w wojnie gazowej między Rosją a Ukrainą, uznając ją za "konflikt handlowy". Dopiero gdy kryzys dotknął Unię - po tym jak Moskwa zablokowała jej dostawy gazu - Topolanek musiał zabrać się do roboty i znalazł rozwiązanie" - zaznacza Quatremer.