Parlament Europejski miał zająć się sytuacją w Polsce 5 lipca, a dzień później miała zostać przyjęta rezolucja. O tym, że tak się jednak nie stanie zdecydowali w czwartek liderzy frakcji politycznych. Nie ustalono też nowej daty rozmów. Informację przekazał rzecznik PE Jaume Duch. Z kolei europoseł PO Jacek Saryusz-Wolski poinformował na Twitterze, że to on, w imieniu chadeckiej frakcji Europejskiej Partii Ludowej, wnioskował o wykreślenie debaty i rezolucji o Polsce z porządku obrad, ustalonego wstępnie na początku czerwca. Saryusz-Wolski odmawia komentarza w tej sprawie. - Na ten moment powinien wystarczyć komunikat opublikowany na Twitterze - usłyszała dziennikarka Interii w brukselskim biurze europosła. Według nieoficjalnych informacji, zmiana porządku obrad jest związana z zawirowaniami po brytyjskim referendum, w którym większość opowiedziała się za wystąpieniem z UE. Na lipcowym posiedzeniu PE (4-7 lipca) zaplanowana jest m.in. debata o wynikach szczytu UE i nieformalnego spotkania przywódców 27 państw bez Wielkiej Brytanii, poświęconych przede wszystkim konsekwencjom Brexitu. Wiceprzewodniczący PE Ryszard Czarnecki, pytany o to, czy debata o Polsce odbędzie się w przyszłości, odpowiedział, że nie wie. Europoseł PiS zaznaczył jednocześnie w rozmowie z Interią, że ta zmiana to "jedyny pozytywny skutek Brexitu". Zdaniem Czarneckiego UE zaczyna dostrzegać, że zbytnie naciski na państwa członkowskie nie przynoszą dobrych efektów. Planowana przez PE rezolucja ws. Polski miała dotyczyć sytuacji wokół Trybunału Konstytucyjnego i wszczętej wobec Polski procedury ochrony praworządności, ale także innych spraw budzących zaniepokojenie części eurodeputowanych, takich jak ustawa o policji oraz sytuacja mediów publicznych. Byłaby to już druga debata i rezolucja o Polsce; pierwszą, dotyczącą wyłącznie sytuacji wokół TK, europarlament przyjął 13 kwietnia.