W ten sposób pod kontrolą szyickiego Hezbollahu znalazła się zachodnia część Bejrutu. Wcześniej trwały tam rozmowy z przedstawicielami obu bloków. Agencje informują, że lider antysyryjskiego Ruchu Przyszłości Saad Hariri jest oblężony w swojej rezydencji w zachodnim Bejrucie. Z kolei przywódca libańskich druzów Walid Dżumblatt musiał zostać ewakuowany przez libańskie wojsko. Dżumblatt apelował wcześniej o dialog. - Jedna partia, niezależnie od swej siły militarnej, nie może unieważnić drugiej - powiedział telewizji LBC ze swojego domu w Bejrucie. Prozachodni premier Fuad Siniora znajduje się prawdopodobnie w silnie chronionym przez wojsko i policję biurze w centrum miasta. Protestujący obok zwolennicy Hezbollahu nie podjęli żadnych wrogich działań przeciwko kompleksowi, w którym przebywa Siniora. Trzydniowe starcia między zwolennikami szyickiej Partii Boga (Hezbollah) i Ruchu Amal a stronnikami rządzącej koalicji kosztowały życie co najmniej 11 ludzi. 30 zostało rannych. Prezydent Syrii Baszar el-Asad oświadczył, że kryzys w Libanie jest wewnętrzną sprawą tego kraju i wyraził nadzieję, że Libańczycy znajdą "rozwiązanie prowadzące do dialogu". Prezydent Izraela Szimon Peres wyraził w piątek nadzieję, że Libańczycy cofną się znad krawędzi wojny domowej. Libański minister łączności Marwan Hamadi zwrócił się do prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego z prośbą o "wywarcie nacisku na Iran i Syrię", popierające Hezbollah.