Przywódca Hezbollahu w tym kraju, szejk Hassan Nasrallah nawołuje obywateli, aby zaprzestali płacenia podatków, a zwolenników ugrupowania pracujących w administracji publicznej, by rozpoczęli strajki. Zapowiedział, że obywatele wyjdą na ulice, ale nie powiedzą kiedy, bo chcą sprawić "niespodziankę" libańskim władzom. Raport specjalny: Liban po wojnie Sytuacja polityczna bardzo się zaognia. Premier Fuad Siniora ogłasza, że nie ustąpi, a rząd libański jest jedyną władzą stanowiącą prawo i jedyną stroną, z którą należy rozmawiać w takim wypadku. Spodziewane są duże zamieszki w rejonie południowego Bejrutu, całkiem możliwe, że dojdzie do starć. Główna ulica dzieląca szyicką część miasta od części chrześcijańskiej jest zablokowana przez wozy z wojskiem. Ustawione zostały stanowiska karabinów maszynowych. Na noc zapowiadane są demonstracje na tej ulicy. Cokolwiek się na niej stanie, najprawdopodobniej rozprzestrzeni się na większą część Bejrutu, a w konsekwencji na cały kraj. W tej chwili na południu, które podczas wcześniejszych działań militarnych było najbardziej niszczone, panuje stabilizacja. Właściwie południe jest najbezpieczniejszą częścią kraju, a w miarę spokojnym dotychczas Bejrucie sytuacja jest bardzo napięta. Mieszkańcy miasta spodziewają się złych wydarzeń, wszyscy mówią, że w czwartek wybuchnie wojna. Sytuacja w Libanie jest również konsekwencją powrotu Syrii do gry. Syria otrzymuje przywileje polityczne i wykorzystuje je. Wojska ONZ zostały złapane w polityczną pułapkę - nie mogą ani wyjechać, ani interweniować. Właściwie są zakładnikami sytuacji politycznej w Libanie. Reakcji Amerykanów nie widać.