Decyzję ogłosiło szwajcarskie ministerstwo sprawiedliwości. Uchylono również areszt domowy, któremu podlegał on od grudnia ubiegłego roku w oczekiwaniu na decyzję w sprawie ekstradycji. Levy, jeden z najwytrwalszych obrońców reżysera, zareagował natychmiast na decyzję szwajcarskich władz. "Szaleję z radości. (...) Właśnie z nim (Polańskim) rozmawiałem, jest w podobnym stanie ducha, co miliony obywateli, którzy go wspierali, ma poczucie, że sprawiedliwości stało się zadość" - powiedział pisarz agencji AFP. Levy był inicjatorem petycji na rzecz uwolnienia reżysera, którą w czasie ostatniego festiwalu filmowego w Cannes podpisało wielu francuskich filmowców, m.in. Jean-Luc Godard, Agnes Varda i Bertrand Tavernier. "Dziękujemy Szwajcarii, Brawa dla niej!" - tak swoją radość z uwolnienia Polańskiego wyraził Jack Lang, były francuski minister kultury, obecnie polityk Partii Socjalistycznej. O uldze z powodu szwajcarskiego orzeczenia mówili też dwaj francuscy adwokaci reżysera, Herve Temime i George Kiejman. "To ogromna satysfakcja i wielka ulga po wszystkich cierpieniach znoszonych przez Polańskiego i jego rodzinę" - skomentował Temime. "Jestem szczęśliwy i bardzo wzruszony" - dodał Kiejman, zaznaczając, że - w jego opinii - polsko-francuski filmowiec przeszedł "długą drogę krzyżową". Powodem decyzji o odmowie wydania USA Romana Polańskiego było to, że "nie można wykluczyć z całkowitą pewnością błędu we wniosku ekstradycyjnym USA" - oświadczyło szwajcarskie ministerstwo sprawiedliwości. Szefowa tego resortu Eveline Widmer-Schlumpf poinformowała, że Stany Zjednoczone nie mogą składać apelacji od poniedziałkowej decyzji. Reżyser został w 1977 roku uznany przez sąd w Los Angeles za winnego uprawiania seksu z nieletnią Samanthą Gailey. Jednak przed ogłoszeniem wyroku potajemnie opuścił Stany Zjednoczone, obawiając się, że sędzia nie dotrzyma warunków zawartej z nim ugody.