Około 40 pontonów, z około 60-70 osobami na pokładzie, docierało na plaże Lesbos w strugach deszczu. Niektórzy z migrantów byli w stanie hipotermii. Z odległości było widać kolejnych dziewięć łodzi płynących do brzegu. Na wyspę Lesbos codziennie przybywają dziesiątki łodzi wypełnionych nielegalnymi imigrantami. Dla wielu tysięcy ludzi, uciekających przed konfliktami i biedą z Bliskiego Wschodu i Afryki, ta położona w pobliżu wybrzeży Turcji wyspa jest jednym z pierwszych etapów podróży do Europy. Fotoreporterzy Reutera, pracujący od jakiegoś czasu na wyspie, poinformowali, że liczba łodzi, które przybiły w środę do brzegu, jest dużo większa niż normalnie w tak krótkim czasie. Czterdzieści łodzi to wiele nawet na cały dzień - ocenili. Międzynarodowa Organizacja ds. Migracji (IOM) szacuje, że spośród rekordowej liczby 430 tysięcy uchodźców i migrantów, którzy przybyli od początku roku przez Morze Śródziemne do Europy, 309 tysięcy dotarło do Grecji. Szefowie MSW państw UE przegłosowali we wtorek w Brukseli podział 120 tysięcy uchodźców. Decyzję zapadła w głosowaniu większościowym, chociaż przewodniczący UE Luksemburg początkowo dążył do konsensusu w sprawie podziału. Nie udało się jednak przekonać czterech krajów do projektu porozumienia. Polska poparła uzgodnienia, głosując inaczej niż pozostałe państwa Grupy Wyszehradzkiej. Kraje, które były przeciwko tej decyzji, są i tak zobowiązane ją wdrożyć i przyjąć do siebie odpowiednią liczbę migrantów. Słowacja zapowiedziała już, że tego nie uczyni, nawet ryzykując spór prawny z Komisją Europejską.