"Polityka to nie pochodna sentymentów, tylko interesy. Polska musi wiedzieć, co jest jej interesem narodowym i to rozgrywać" - powiedział PAP Żelichowski. Jak zaznaczył, dla niego najważniejszym stanowiskiem w zasięgu Polaków w strukturach unijnych, jest teka komisarza do spraw rozwoju regionalnego. Według niego, taka osoba mogłaby uprościć procedury dotyczące pozyskiwania i wykorzystywania środków UE tak, by Polska mogła szybciej gonić rozwinięte kraje Wspólnoty. "To jest najbardziej kluczowa sprawa" - podkreślił polityk. Innym obszarem spraw, którymi - jego zdaniem - mógłby się zajmować Polak w Komisji Europejskiej jest przemysł. Chodzi o to - wyjaśnia Żelichowski - by nie dopuścić do egoizmów narodowościowych w sferze gospodarczej, by np. uniemożliwić Francji, która ma dużo większy budżet niż Polska, dotowanie swoich przedsiębiorstw. "Komisarz musi tego dopilnować" - podkreślił. Żelichowski zaznaczył, że stanowiska komisarza ds. przemysłu lub ds. rozwoju regionalnego w przeciwieństwie do szefa PE są "władcze". "Dobrze jest mieć i to i to, ale przecież nie jesteśmy pępkiem Europy, więc trzeba chodzić realnie po ziemi. W interesie Polski jest na pewno to, by mieć dobrego komisarza od spraw, które są istotne dla narodu" - oświadczył szef klubu ludowców. Wiceszef PO Waldy Dzikowski powiedział PAP, że rząd polski "walczy" zarówno o fotel szefa europarlamentu, jak i ważną tekę unijnego komisarza. "Chcemy grać całą talią i mamy realne szanse na wygraną w tej grze" - ocenił. Przyznał jednocześnie, że priorytetem dla PO jest stanowisko szefa PE dla Jerzego Buzka. "Polska jest w grze. Wiadomo, że szanse Buzka są duże, ale również w Komisji Europejskiej należy nam się jakieś stanowisko. Warto grać o wszystko" - podkreślił Dzikowski. W poniedziałek szef UKIE Mikołaj Dowgielewicz ogłosił w Brukseli, że premier Donald Tuska wybrał na polskiego kandydata na unijnego komisarza po Danucie Huebner eurodeputowanego PO Janusza Lewandowskiego. Jego zdaniem, Lewandowski ma szansę na ważną gospodarczą tekę w Komisji Europejskiej. Komentując tę kandydaturę Żelichowski ocenił, że jest ona dobra, jednak pod warunkiem, że dostanie on działkę związaną z przemysłem. Zaznaczył jednocześnie, że osobiście wolałby, aby Polska dostała tekę komisarza ds. rozwoju regionalnego. "Żebyśmy dopędzili inne kraje, to musimy wykorzystać w pełni środki pomocowe" - zwraca uwagę poseł. Polski eurodeputowany Jerzy Buzek jest jednym z dwóch kandydatów zwycięskiej w wyborach do Parlamentu Europejskiego chadeckiej rodziny politycznej - Europejskiej Partii Ludowej (EPL). Drugim kandydatem jest Włoch Mario Mauro. EPL, do której należy m.in. Platforma Obywatelska i PSL, wybierze swego kandydata na przewodniczącego PE 7 lipca, a inauguracyjna sesja nowego PE odbędzie się 14 lipca. Warunkiem, by to kandydat EPL został przewodniczący PE, jest zawarcie porozumienia koalicyjnego w tej sprawie z inną grupą polityczną - np. z socjalistami. Sami chadecy, choć będą najliczniejsza grupą (264 mandaty) nie mają bowiem większości w liczącym 736 deputowanych PE.(