Już Antoni Czechow powiadał, że bez próżnowania nie ma prawdziwego szczęścia. Może więc słodkie nieróbstwo rzeczywiście jest nam niezbędne do normalnego funkcjonowania? Chcesz być na fali - poleniuchuj Lenistwo zaczęło odzyskiwać dobre imię dzięki rozmaitym doniesieniom naukowców dowodzących, że mądre nicnierobienie wcale nie jest złe. Pierwsze poradniki nawołujące do wyluzowania się, wyłączenia od czasu do czasu komórki, trafiły do księgarń kilka lat temu. "Żyjesz leniwie - żyjesz dłużej" - przekonywała tytułem swojej publikacji Inge Hofman, dowodząc, że krótka drzemka jest znacznie lepszym odpoczynkiem, niż niekończące się telefoniczne pogaduchy. Prawdziwym hitem stała się wydana dwa lata temu we Francji, a w ubiegłym roku w Polsce, przekorna książka Corinne Maier "Witaj, lenistwo! O sztuce i konieczności obijania się w pracy". Rzecz jednak nie w tym, by nie pracować w ogóle. Chodzi o sensowne gospodarowanie czasem, wykonywanie w pierwszej kolejności zadań priorytetowych oraz umiejętność odpoczynku po pracy. - To niezbędne dla zachowania higieny psychicznej - uważa psycholog Anna Borula-Gawlik, zwracając jednocześnie uwagę, że dla każdego nicnierobienie może oznaczać coś zupełnie innego. Leniuchowanie to sztuka Według Roberta Kocha, autora poradnika "Sposób na życie 80/20", wystarczy 20 proc. nakładów, by osiągnąć... 80 proc. rezultatów. Nie bardzo wiadomo, dlaczego tak jest, ale badania Kocha dowodzą, że można osiągnąć sukces, wcale nie biorąc udziału w wyścigu szczurów. Wystarczy wyznaczyć sobie najważniejsze cele, a rezultaty będą nieproporcjonalne do włożonego wysiłku. Problem w tym, że niektórzy chwytają zbyt wiele srok za ogon, skupiają się na sprawach nieistotnych lub trzecioplanowych, marnując niepotrzebnie czas. - Nie tylko nie potrafią odpoczywać - wyjaśnia Anna Borula-Gawlik. - Nie mają czasu na budowanie dobrych relacji w domu, więc przesiadują w pracy. Zbyt długo pracują, więc są coraz mniej efektywni. A to klasyczna samonapędzająca się spirala. Od czasu do czasu po prostu trzeba odpocząć. - Osiągnąłem znacznie więcej, mniej czasu poświęcając pracy - twierdzi Koch, który sam siebie określa mianem "leniwego biznesmena". Pełen spontan Jak najlepiej leniuchować? Są różne szkoły. Wiele zależy od osobowości, światopoglądu, temperamentu. - Są osoby, dla których siedzenie przez kwadrans z książką w ręku jest udręką - mówi Borula-Gawlik. Inni z kolei wolą bezczynnie poleżeć, poczytać, albo całkowicie wyłączyć się i nie myśleć o niczym. Jeszcze inni wybierają się do... jaskini solnej. Panujący tam mikroklimat (w zależności od posiadanego sprzętu medycznego jaskinia może mieć działanie relaksacyjne lub lecznicze) nawet prawdziwego, emocjonalnego umarlaka postawi na nogi. Leczniczo-rehabilitacyjna jaskinia solna daje doskonałe wyniki nawet w przypadku osób, które cierpią na chroniczny kaszel, astmę oskrzelową, alergię czy schorzenia sercowo-naczyniowe. - Najważniejsze, żeby wyznaczyć sobie czas tylko i wyłącznie dla siebie - radzi Borula-Gawlik. - Powiedzieć sobie "nic nie muszę, to czas tylko dla mnie" i robić to, na co ma się ochotę. Marian Bieniek, dziennikarz, wolny czas poświęca wyłącznie dla siebie na ćwiczenia tai-chi. - Świetnie się relaksuję i przy okazji spalam tłuszcz. I jak przekonuje mój 70-letni mistrz, będę miał apetyt na seks do dziewięćdziesiątki. Popularny rysownik komiksowy Tomasz Leśniak najchętniej zajmuje się w wolnym czasie oglądaniem filmów lub komiksów. Odpoczywać uwielbia też mistrz rondla i patelni Maciej Kuroń. - Nazywam to dla niepoznaki ciężką pracą. Po prostu leżę i rozmawiam z samym sobą - mówi o swojej ulubionej formie próżnowania. Magdalena Walusiak Tekst pochodzi z magazynu