- W Adenie sytuacja jest najbardziej katastrofalna - powiedziała lokalna przedstawicielka MSF Marie-Elisabeth Ingres. Twierdzi, że sytuacja pogarsza się z dnia na dzień, na ulicach toczą się walki, ulice są całkowicie zablokowane, co utrudnia ewakuację rannych. Lekarze bez Granic, którzy mają 140 miejscowych i 8 cudzoziemskich pracowników w szpitalu w Adenie, twierdzą, że w ciągu ostatnich czterech dni do szpitala trafiło zaledwie od 10 do 15 osób, gdy wcześniej było ich od 50 do 100.- Naszym priorytetem jest znalezienie sposobu wysłania wspierającej ekipy medycznej do Adenu - oświadczyła Ingres, wyrażając nadzieję, że wkrótce dostaną zielone światło dla misji MSF, która przebywa w Dżibuti. Podobne obserwacje co do wydarzeń w Jemenie ma Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża. Sytuacja w Jemenie jest bardzo krytyczna, katastrofalna jest zwłaszcza w Adenie - powiedziała rzeczniczka MKCK Marie-Claire Feghali. Jej zdaniem wojna toczy się w każdej części miasta, z którego nie może wydostać się większość z 800 tys. mieszkańców. Infrastruktura transportowa poważnie ucierpiała w następstwie walk i nalotów koalicji kierowanej przez Arabię Saudyjską. MKCK zabiegał w ubiegłym tygodniu - na razie bezskutecznie - o tymczasowe zawieszenie broni w Jemenie, by móc dostarczyć pomoc humanitarną do tego kraju, gdzie walczą bojownicy z szyickiego ugrupowania Huti z oddziałami wiernymi wspieranemu przez Arabię Saudyjską prezydentowi Abd ar-Rabowi Mansurowi al-Hadiemu. Korzystający z poparcia Iranu Huti kontrolują już stolicę państwa Sanę, a obecny konflikt, w którym według ONZ zginęło w ciągu ubiegłych dwóch tygodni ponad 500 ludzi, grozi 25-milionowemu Jemenowi humanitarną katastrofą.