Na początku sierpnia Wietnamka będąca w szóstym tygodniu ciąży przyszła do kliniki ginekologicznej w Seulu w Korei Południowej. Kobieta miała otrzymać zastrzyk z witaminami. Doszło jednak do poważnej pomyłki w spisie zabiegów. Pielęgniarka myślała, że pacjentka przyszła na zabieg aborcji. Nie zapytała Wietnamki, by to potwierdzić, tylko ją uśpiła. Po chwili przyszedł ginekolog, który przeprowadził zabieg. Wietnamka nie wiedziała, co się właściwie stało. Do kliniki wróciła następnego dnia, gdy zaczęła krwawić. Wtedy lekarze powiedzieli jej, co się właściwie wydarzyło. "Policja oskarżyła lekarza i pielęgniarkę w związku z zaniechaniem obowiązków. Oboje przyznali się do czynu" - powiedział rzecznik policji w Seulu w rozmowie z ABC News. Funkcjonariusze wszczęli także śledztwo w sprawie tragicznej pomyłki. Dochodzeniem zajmie się także prokurator. Aborcja w Korei Południowej jest w większości przypadków nielegalna. Wyjątkiem są sytuacje, gdy ciąża powstała w wyniku gwałtu, zagraża zdrowiu matki lub gdy rodzice mają choroby genetyczne. W kwietniu koreański trybunał konstytucyjny zadecydował, że obecne prawo zakazujące przerywania ciąży jest niekonstytucyjne i do końca 2020 roku musi zostać zmienione. Według oficjalnych szacunków, w zeszłym roku w Korei Południowej przeprowadzono około 50 tysięcy aborcji.