W wywiadzie opublikowanym w związku z przypadającą we wtorek 90. rocznicą urodzin polskiego papieża, Buzzonetti tak zrelacjonował słynne "ucieczki" z Watykanu: "w pierwszych latach były to wyprawy do miejscowości górskich i nadmorskich niedaleko Rzymu, którym towarzyszyły długie marsze albo wiele godzin (spędzonych) na nartach". - Przed zachodem słońca, przed wyruszeniem w drogę do Rzymu, papież uwielbiał słuchać pieśni górskich, intonowanych przez jego mały orszak, do którego dołączali żandarmi watykańscy i włoscy policjanci z ochrony, a mnie przypadało dyrygowanie tym improwizowanym chórem, ku rozbawieniu Jana Pawła II - powiedział lekarz. W rozmowie z watykańska gazetą Buzzonetti wyznał, że pierwsze objawy choroby Parkinsona zauważył u Jana Pawła II w 1991 roku. - Ale nie wiadomo, kiedy dokładnie papież odkrył, że cierpi na tę chorobę - podkreślił. - Długi czas nie przejmował się pewnymi dolegliwościami i dopiero później zaczął prosić o wyjaśnienia , dotyczące drżenia - stwierdził osobisty lekarz papieża. I zaznaczył: "szybko doszły do tego problemy z utrzymaniem równowagi , co pogorszyło sytuację". Profesor Buzzonetti zapytany o to, jak Jan Paweł II znosił ból, odparł: "ból fizyczny w ostatnim okresie był intensywny, ale dla niego przede wszystkim to było cierpienie moralne i duchowe człowieka na krzyżu, który przyjmował wszystko z odwagą i cierpliwością". - Nie prosił nigdy o środki uśmierzające ból, nawet w ostatniej fazie - powiedział lekarz. I dodał: "to głównie był ból człowieka zablokowanego, przykutego do łóżka czy do fotela, który stracił autonomię fizyczną". - Nie mógł zrobić nic sam i nadeszły dla niego długie ciężkie dni totalnej słabości fizycznej - opowiedział Renato Buzzonetti. - Jakże odległe były dni pamiętnych międzynarodowych zlotów młodzieży, wielkich przemówień na światowych forach, wspinaczek górskich, wakacjach na stoku narciarskim - przypomniał osobisty lekarz polskiego papieża.